piątek, 27 listopada 2015
środa, 25 listopada 2015
Berry Trifle - Q4 2015
W
tym roku już pod koniec października na sklepowych półkach pojawiła się kolekcja Q4 2015 Baby It's Fun Outside :)
Bardzo
mnie to cieszy, ponieważ zimowe zapachy zawsze najbardziej
mnie przyciągają. Uwielbiam leśne i te nieco cieplejsze
pomarańczowo – goździkowe aromaty. I właśnie nie wiedzieć
czemu jako pierwszy z kolekcji Q4 testowałam Berry Trifle, czyli
połączenie cierpkości owoców jagodowych z wanilią :P Już z
samego opisu można stwierdzić, że zapach należy raczej do tych
słodkich z lekką nutą ciasteczka, czyli też do tych, których nie
jestem wielką fanką.
Pierwsze
moje wrażenia względem tego zapachu były pozytywne. Berry
Trifle, chociaż należy do „ciasteczkowych” aromatów, ma w
sobie coś owocowo – przyjemnego. Ja po pierwszym powąchaniu
wyczułam w nim oczywiście wanilię, jednak nie była ona bardzo intensywna, natomiast wyraźnie czułam nuty malinowo-jagodowe
Po
testach „na sucho” przyszła pora na „próbę ognia” :P.
Odpakowałam wosk z folii, i w całości włożyłam do kominka.
Podpaliłam tea light i pozwoliłam aromatowi powoli się uwalniać.
Po niezbyt długim czasie aromat stał się wyczuwalny. Już na
początku zdziwiło mnie to, że jako pierwsze wyczułam właśnie
owoce, nadal czułam malinę, jednak tym razem towarzyszył jej
bardziej porzeczkowy aromat. Było w tym więcej kwaskowatości niż
słodyczy, być może stąd moje odczucia. Tak jak już wspomniałam na początku palenia czułam tylko wyraźną nutę owoców, dopiero po jakichś 10 minutach
nieśmiało dołączyła do nich wanilia. Bardzo mnie to zaskoczyło,
że aż tak późno, bo wanilia należy raczej do dominujących
aromatów. W dodatku nawet, jak już była wyczuwalna, to nie
ustępowała miejsca cierpkości i kwaskowatości owoców. Tliła się
tylko gdzieś w oddali, ale przyznaje, że nadała całej kompozycji
przyjemnej słodyczy.
Całe
to zestawienie zapachowe jest ładne i przy paleniu dużo mniej
„ciasteczkowe”, a bardziej jogurtowo – śmietankowe.
Berry
Trifle uwolnił swój zapach w całkiem zadowalającym tempie i
również satysfakcjonująca okazała się jego intensywność.
Cierpki aromat owoców i słodycz wanilii wędrowały sobie spokojnie
po całym pokoju i przespacerowały się też po przedpokoju. Tak,
więc uważam, że zasięg Berry Trifle jest wystarczający :)
To
połączenie zapachowe nie jest według mnie czymś zaskakującym i
nie należy może do moich ulubionych, ale myślę, że znajdzie
wielu zwolenników wśród fanów Yankee Candle. Jeżeli przypadły
Wam do gustu takie zapachy, jak Blueberry Scone, Berrylicious, French
Vanilla czy Summer Scoop to ten zapach również powinniście wypróbować
:D
czwartek, 19 listopada 2015
Procado - Opium
Czerwień,
brąz i żółć... Promienie słońca przedzierające się przez
gałęzie drzew. Unoszący
się w powietrzu zapach drewna i ziemi. Ach, tak...jeszcze niedawno
można było cieszyć się taką aurą. Teraz jedyne co nas wita za
oknem to mgła, deszcz albo sterta mokrych liści na ziemi. No cóż,
nic nie trwa wiecznie, ale mimo tych szybkich zmian jesień to nadal
moja ulubiona pora roku. Pobudza we mnie całą masę dobrej energii
:) Dlatego też, optymistycznie nastrojona postanowiłam spędzić
trochę czasu pod kocem w towarzystwie dobrej książki, pełnego
kubka gorącej czekolady i oczywiście jakiegoś przyjemnego zapachu.
Odkąd zaprzyjaźniłam się z woskami zapachowymi, nie wyobrażam
sobie chwili dla siebie z książką bez odpowiedniego aromatycznego
„umilacza” :)
Tym
razem jednak nie sięgnęłam po woski Yankee Candle, a zdecydowałam
się na jeden z zapachów marki Procado. W ręce wpadł mi wosk o
tajemniczej nazwie Opium.
Otóż
opium, to substancja pozyskiwana z maku lekarskiego w postaci
wysuszonego soku mlecznego. Substancja ta zawiera w sobie między
innymi morfinę i kodeinę czyli silne substancje znieczulające i
przeciwbólowe. Opium było bardzo popularne w XIX wieku w Wielkiej
Brytanii i USA, jednak większości kojarzy się ono głównie z
odległymi Chinami.
Opium
najintensywniej pachnie podczas dymienia i wtedy działa prawie jak
kadzidło, tyle tylko, że w dużym stężeniu może wpływać
również odurzająco. No cóż ja nie planowałam się odurzać, a
tylko nieco ogrzać, ale aromat wydał mi się na tyle ciepły, że
postanowiłam zaryzykować :P
Tak,
jak w przypadku wosku Procado Kwiat Wiśni, również Opium nie
miałam w całości, tylko mały kawałek. Jednak tak, jak
przekonałam się z Wiśnią, w odniesieniu do tych wosków sprawdza
się stwierdzenie, że „wielkość nie ma znaczenia” :)
Włożyłam
więc malutki wosk do miseczki i zapaliłam podgrzewacz. Wosk dzięki
swojej lekkie konsystencji prawie od razu zaczął się rozpuszczać
i wydzielać przyjemny aromat.
Uwolnił
się delikatną kadzidlaną nutą, do której po chwili dołączył
kwiatowy aromat. Skojarzył mi się on z goździkami(kwiatami),
jednak podejrzewam, że za takie wrażenie bardziej odpowiada jaśmin,
który jest w składzie zapachu Opium. Te dwie nuty mieszały się ze
sobą jakiś czas, aż w końcu dołączył do nich ciepły, ale
subtelny aromat paczuli.
Cała
kompozycja stała się zmysłowa i miałam wrażenie jakby skrywała
w sobie jakąś tajemnicę :)
Zapach
niósł się bardzo przyjemną falą po całym domu. Był dobrze
wyczuwalny w salonie, ale jego lekki powiew było czuć również w
innych zakątkach domu. Opium to zapach bardzo obecny, ale
zdecydowanie nie bardzo przytłaczający. Sprawił, że w domu zrobił
się bardzo ciepły klimat, a co najważniejsze spodobał się całej
mojej rodzinie. Coś tak podejrzewam, że będę musiała zaopatrzyć
się w spory zapas tego wosku.
Opium,
to kolejne zestawienie zapachowe, którego odpowiednika nijak szukać
w aromatach Yankee Candle. To kompozycja, która bardziej przypomina
aromaty kadzidlane, dlatego wydaje mi się, że znajdzie fanów wśród
zwolenników właśnie wszelkiego rodzaju kadzidełek. Ja jestem
całkowicie przekonana do Opium i bardzo mnie ciekawi, jak pachnie
prawdziwe opium i, czy jest choć trochę zbliżone do aromatu wosku.
Jeżeli tak, to chętnie paliłabym je codziennie :D
czwartek, 5 listopada 2015
Pachnący listopad :)
Do Candle Room już zawitały pierwsze zwiastuny zimy w postaci listopadowego zapachu miesiąca. Są to dwa zapachy: Christmas Garland, który pojawił się na liście Yankee Candle w zeszłym roku na zimę oraz obecny już od dawna i przez wielu bardzo lubiany Cranberry Ice.
Pierwszy z tych zapachów czyli Christmas Garland, to niezwykle świeży aromat sosnowych gałązek delikatnie wzbogacony o nuty kwaśnej i cierpkiej żurawiny.
Powinien zagościć na półkach wszystkich fanów Icicles, Silver Birch, Seasone Of Peace czy Sparkling Snow.
Druga propozycja Yankee na listopad, to Cranberry Ice, który w zeszłym roku w listopadzie również piastował to stanowisko, co chyba w sposób oczywisty obrazuje, jak bardzo lubiany jest wśród "świeczkomaniaków". A zapach jaki ze sobą niesie, to powiew słodkiej żurawiny schowanej pod śnieżną pierzynką :)
Cranberry Ice będzie idealny dla fanów Cranberry Twist, Black Cherry czy lubianego Mandarin Cranberry.
Czy któryś z tych zapachów macie już w kolekcji, czy może nadal czeka na swoje miejsce w Waszym zapachowym świecie? :D
poniedziałek, 2 listopada 2015
Zapach Miesiąca w pierwszej połowie 2016 roku
Styczeń: Fluffy Towels i Champaca Blossom
Fluffy Towels - niesamowicie świeży zapach dopiero co wypranych ręczników, zdjętych ze sznurka, uzupełniony o nuty lawendy, cytryny, jabłka i lilii. Żaden inny zapach nie nadaje powietrzu tak niesamowitej czystości.
Champaca Blossom - łagodny i ciepły zapach magnolii przypominający o wiosennych wyprawach do ogrodu botanicznego.
Luty: Lake Sunset i Pink Hibiscus
Lake Sunset - pudrowe połączenie kwiatów, ananasa i drewna, które wraz z zapachem ozonu, pozwalają odprężyć się po ciężkim dniu.
Pink Hibiscus - delikatny cytrusowy aromat rozkwitających w słoneczne dni tropikalnych kwiatów hibiskusa.
Marzec: Pink Grapefruit i A Child's Wish
Pink Grapefruit - prawdziwa pełnia aromatu soczystego różowego grejpfruta.
A Child's Wish - delikatny powiew wiosennego wiatru, niosącego zapach świeżej trawy i polnych kwiatów podszytych odrobiną ciepła, które sprawią, że poczujesz się, jak podczas zabaw w ogrodzie pełnym nieznanych aromatów.
Kwiecień: Sicilian Lemon i Serengeti Sunset
Sicilian Lemon - aromat energetycznej, sycylijskiej cytryny z nutą słodyczy
Serengeti Sunset - w Narodowym Parku Serengeti zachód słońca, to nie tylko gra kolorów, ale również zapachów. Połączenie aromatu egzotycznych owoców, cytrusowych nut, kwiatów lotosu oraz bursztynu.
Maj: Honey Blossom i Pink Dragon Fruit
Honey Blossom - zapach poranego spaceru przez łąkę pełną letnich kwiatów do pasieki otulonej aromatem piżma miodowego i świeżego drewna.
Pink Dragon Fruit - soczysty i słodki aromat egzotycznych owoców czerwonej pitaji, której kwiaty rozkwitają jedynie nocą.
Czerwiec: Pineapple Cilantro i Turquoise Sky
Pineapple Cilantro - wybierz się w podróż na tropikalną wyspę pełną dojrzewających w słońcu soczystych ananasów, muśniętych świeżością kolendry i słodyczą kokosów.
Turquoise Sky - powiew czystego powietrza znad oceanu, łączącego w sobie aromaty bujnych zielonych traw i ciepłego piżma, sprawi że uniesiesz się i sięgniesz chmur wędrujących po turkusowym niebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Fragrance of Month, czyli zapachy na MAJ 2018
Witajcie! Po dość długiej nieobecności wracamy do Was w najpiękniejszym miesiącu w roku! Maj zaowocował u nas trzema urzekającymi zap...