piątek, 6 października 2017

Viva Havana!


Nie miałam w tym roku bardzo udanych wakacji… Niestety w połowie lipca złamałam sobie nogę i przez 6 tygodni byłam całkowicie niemobilna. Także jakikolwiek wyjazd wakacyjny w tym roku nie był mi pisany :/ Teraz jestem już względnie na chodzie, ale niestety aura pogodowa daleko ma się do tej wakacyjnej. 
Postanowiłam więc odgonić nieco tę czarną chmurę, która wyrasta nad moją głową i znowu zatopić się w świat zapachów.
Bez większych przemyśleń sięgnęłam do mojego pudełka zapachowego po pierwszy wosk z brzegu. Wpadł mi w ręce Viva Havana z kolekcji Havana :)


Chociaż nigdy nie byłam na Kubie, to myśląc o tej wyspie na myśl przychodzi mi barwny ptak. Wiem, może odrobinę śmieszne skojarzenie, ale spójrzcie na zdjęcia Hawany – budynki o kolorowych fasadach, samochody ubarwione rdzawymi plamami przeżywające swoją drugą młodość oraz ludzie – opaleni i uśmiechnięci.
Zapach „na sucho” w moim odczuciu nie ujawniał od razu obecnych w nim składników. Przy pierwszym kontakcie z woskiem wyczułam nutę podobną do tej obecnej w zapachu samochodowym Leather(klik). Miałam wrażenie pewnej „skórzastości” w tym aromacie w dodatku wydał mi się nieco męski, co wcale mnie nie zraziło, bo właśnie takie aromaty lubię, trochę męskie, mające w sobie coś „surowego”.
Do kominka włożyłam cały wosk i po odpaleniu zapach okazał się bardziej pasujący do tej mieszanki „z etykietki” niż do moich wstępnych odczuć.
Po niedługiej chwili od otrzymania ciepła, od tea light’a wyczuwałam w Viva Havana więcej cynamonowo – sandałowych akcentów niż tych „skórzanych”, które zauroczyły mnie „na sucho”. Przy paleniu aromat jest delikatnie słodki, sprawia wrażenie kadzidlanego. Im dłużej się palił tym więcej nut ujawniał. Czasem był słodko karmelowy :), a czasem nieco goździkowy z dymnym tchnieniem.


Mimo zestawienia ze sobą wielu dosyć mocnych i lotnych nut, Viva Havana nie jest zbyt intensywnym zapachem, w moim odczuciu(fanki mocnych zapachów) jest średniomocny. Mimo to wypełnia całą przestrzeń i nie pozwala o sobie zapomnieć. A po wygaśnięciu tea lighta pozostaje jako tło jeszcze przez długi czas.Pozytywnie zaskoczyło mnie również to, że po trzecim odpaleniu wosku zapach był nadal tak samo dobrze wyczuwalny, jak po pierwszym odpaleniu.



Viva Havana to zapach tak zaskakujący jak Kuba. Z jednej strony surowy aromat gałki muszkatołowej i imbiru, z drugiej zaskakujące drzewo sandałowe. Gdzieś w oddali cynamon, otulony słodyczą wanilii. Nie zapomnijmy o kadzidle, przypominającym o uliczkach nadmorskiego miasta wypełnionych dymem najlepszych na świecie cygar. Tak naprawdę każdy może w tym zapachu poczuć coś innego i odkryć zupełnie inną nutę.  Myślę że przypadnie do gustu fanom Amber Moon(klik), Midnight Oasis(klik) lub Egyptian Musk(klik).

Paliliście już Viva Havana? Poprawia Wam nastrój, czy może działa na Was w zupełnie inny sposób?

Fragrance of Month, czyli zapachy na MAJ 2018

Witajcie! Po dość długiej nieobecności wracamy do Was w najpiękniejszym miesiącu w roku!  Maj zaowocował u nas trzema urzekającymi zap...