Kiedy jadę odwiedzić moich rodziców mieszkających nad morzem, obowiązkowym punktem na mapie mojej podróży jest miejscowość Sztutowo. Znajduje się tam mała lodziarnia, w której można kupić lody domowej roboty. Chociaż wybór nie jest duży, to właśnie te lody smakują mi najbardziej. Zawsze biorę dwie gałki truskawkowych i jedną waniliowych. To taka moja mała tradycja. Będąc małą dziewczynką w każdą niedzielę odwiedzałam tę lodziarnię wraz z rodzicami.
Summer Scoop jest właśnie takim moim zapachem z dzieciństwa. W ciągu 15 minut zabiera mnie w rodzinne strony i przywołuje wspaniałe wspomnienia. Jest on naprawdę bardzo intensywny.
Przed paleniem powąchałam wosk. Musiałam się chwilę zastanowić nad tym, co czuję. Nie jest to wyraźny zapach owoców, raczej taki w drugim planie, zdominowany przez słodycz karmelu i wanilii. Zaraz po zapaleniu wosku cały dom pachniał aromatem lodów truskawkowych. Zapach jest słodki, nawet bardzo słodki. Niestety przy dłuższym paleniu zapach okazał się dla mnie za mdły. Ale jest to tylko moje osobiste odczucie.
Na pewno dużą zaletą tego zapachu jest jego kolor - cudowny, jasnoróżowy. Idealnie taki, jaki mają lody truskawkowe.
W zasadzie nie jestem fanką słodkich zapachów. Jednak Summer Scoop ze względu na wspomnienia z dzieciństwa, znajdzie miejsce w moim kuferku z woskami. Może nie będę sięgać po niego tak często jak po moje ulubione zapachy, jednak czasami zagości w moim kominku. Na pewno będzie to miła odmiana dla moich ulubionych zapachów z gamy fresh.