Od kilku tygodni w moje
życie wkradł się drobny stres. Jestem w trakcie zdawania ważnych
egzaminów. Choć długo się do nich przygotowywałam, odrobinę
obawiam się, że może mi się powinąć noga. Proszę, trzymajcie
za mnie kciuki :).
Od dawien dawna wiadomo,
że zapachy działają kojąco na człowieka, a mi bardzo przyda się
chwila odprężenia i ukojenia nerwów. Tylko jak zdecydować się na
jeden zapach, kiedy gama zapachowa Yankee Candle jest tak bogata?
Długo nie musiałam się jednak tym przejmować, bo Yankee wyszło
naprzeciw wszystkim nerwusom i stworzyło kolekcję wosków Relaxing
Rituals.
Ja zdecydowałam się
sięgnąć po wosk o nazwie Tranquil.
Nie wybrałam tego wosku bez przyczyny. Pierwsze, co zwróciło moją
uwagę, to nazwa, która jest jak dla mnie zabawna i śmiesznie się
ją wymawia. Drugie, to obecność mięty w tym zapachu, za którą
przepadam i nie często niestety znajduję ją w świecach Yankee. Po
trzecie, wybrałam ten zapach, ponieważ przy pierwszym wąchaniu
wcale nie przypadł mi do gustu, wydał mi się „łazienkowy”.
Zrobiłam sobie na przekór albo po prostu chciałam się przekonać
czy Yankee Candle znowu mnie zaskoczy. Oczywiście zaskoczyło! :)
Do egzaminów sporo sobie
powtarzałam, ale z każdą godziną nauki miałam wrażenie, że
umiem coraz mniej. Postanowiłam, że muszę trochę odciążyć
umysł i skupić się na czymś innym. Wzięłam się za porządki w
swoim pokoju, a żeby robiło mi się to przyjemniej, zapaliłam
wosk.
Tranquil od początku był
dobrze wyczuwalny, choć zapaliłam tylko połówkę wosku. Nie
musiał się nawet stopić w całości, żebym dobrze go czuła. Mimo
wszystko zapach nie był przytłaczający, a raczej niósł ze sobą
miętową świeżość, która mi się skojarzyła z lekkim zapachem
pasty do zębów :). Im dłużej się palił, tym łagodniejsza
stawała się mięta, a swoje piękno zaczęła pokazywać lilia. Tranquil przypomina mi
aromat mokrego piasku na plaży i spienionej wody morskiej. Na mnie
takie zapachy z całą pewnością działają kojąco.
Wosk spełnił swoje
zadanie w 100%. Zapach działa bardzo uspokajająco. Jest świeży,
powoduje mimowolny uśmiech na twarzy i chęć głębokiego
odetchnięcia.
Ten zapach mnie zaskoczył
i szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawa, jak reszta zapachów z tej
kolekcji może zadziałać na mój nastrój :D
To jeden z wosków, który własnie też przez miętę mnie zaciekawił. Żałuję, że w Yankee nie ma zapachów miętowych... przynajmniej nie są dostępne w Polsce.
OdpowiedzUsuńBędę trzymać kciuki za Twoje egzaminy, mnie też jeszcze jeden czeka :)
Ja też nie do końca jestem zadowolona z małej ilości zapachów miętowych w Yankee(uwielbiam miętę!). Myślę jednak , że może to celowy zabieg, żebyśmy mieli okazję docenić te zapachy i wyróżnić wśród innych, jeżeli już się pojawiają :) Dlatego też skusiłam się na Tranquil i podejrzewam , że pewnie zaopatrzę się w większą ilość tego zapachu :P
UsuńA nie jest ani trochę podobny do Beach Walk? :D
OdpowiedzUsuńBeach Walk to zapach zdecydowanie świeży, ale subtelny, dla mnie delikatnie mydlany. Tranquil natomiast jest nieco intensywniejszy i posiada trochę inny rodzaj świeżości. Beach Walk kojarzy mi się z zapachem delikatnej morskiej bryzy, a Tranquil, to aromat całego oceanu :) Mokrego piasku i wyrzuconych na brzeg muszelek.
Usuńwolbashi, jeżeli podoba Ci się Beach Walk, to według mnie Tranquil też skradnie Ci serce :D
ostatnio odłożyłam z powrotem na półkę, bo na sucho pachniał mi jak wierna kopia Beach Walk ;) spróbuję następnym razem :) A beach walk uwielbiam :)
Usuń