Ostatnio miałam ochotę na kwiatowe zapachy. Na dworze tak mroźno i zimowo, że chciałam poczuć w domu odrobinę wiosny :) Akurat moją uwagę przykuł kolor fioletowy. W pierwszej kolejności zapaliłam wosk Lillac Blossom.
Lilac Blossom. Zapach białego i fioletowego bzu, wzbogacony o nuty dzikich kwiatów lawendy. Ta przepiękna kwiatowa kompozycja pozwala cieszyć się zapachem bzu przez cały rok!
Zapach bardzo przyjemny, delikatny, a przede wszystkim nieduszący. Na początki bałam się trochę tego zapachu, bo pomimo tego, że uwielbiam zapach bzu wiem, jak mocny potrafi być jego aromat.
Po zapaleniu, zapach delikatnie rozchodził się po pomieszczeniu, miałam wrażenie, że obok mnie stoi wielki bukiet świeżo zerwanego bzu :) Nie wyczuwałam w nim bezpośrednio nut lawendy.
Myślę, że dzięki jej dodatkowi zapach nie był mdły i bardziej żywy.
Po całym dniu palenia stwierdzam, że zapach jest rewelacyjny, dzięki niemu naprawdę poczułam wiosnę :)
Następnie skusiłam się na zapach French Lavender. Uwielbiam aromaterapeutyczne właściwości tego kwiatu.
French Lavender. Zapach świeżej lawendy, prosto z Prowansji. Teraz w jednej chwili możesz przenieść się na purpurowe pola porośnięte aromatycznymi kwiatami i cieszyć się chwilą relaksu.
Rzeczywiście wosk pachnie jak prawdziwa, aromatyczna lawenda. Nie podchodzi żadnymi sztucznymi aromatami ( jak to się często zdarza w przypadku lawendowych świec).
Po zapaleniu wosk był bardzo intensywny i dość ostry. Zapach lawendy lubię, ale ten był naprawdę mocny i za bardzo zaczął dominować w pomieszczeniu.
Polecam używać go na zdecydowanie większych powierzchniach, bo w moim pokoju (20m) był to zapach zdecydowanie zbyt intensywny.
Wcześniej paliłam sampler o tym zapachu. I był wprost idealny. Delikatny, kwiatowy, lekko słodki, niesamowicie relaksujący. Zapach naprawdę uspokaja i niesamowicie działa na zmysły.
Na pewno jeszcze powrócę do tego zapachu, ale zdecydowanie w postaci samplera bądź świecy w słoiku.
Ponieważ właściwości lawendy są niesamowite, nie chciałam by wosk leżał i odszedł w zapomnienie. Dlatego zmieszałam go z woskiem Lilac Blossom. Wyszedł naprawdę piękny, kwiatowy zapach. Lekko słodki, lekko świeży, niedrażniący i nie mdły. Ten zapachowy eksperyment zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych :) Polecam!
Lilac Blossom. Zapach białego i fioletowego bzu, wzbogacony o nuty dzikich kwiatów lawendy. Ta przepiękna kwiatowa kompozycja pozwala cieszyć się zapachem bzu przez cały rok!
Zapach bardzo przyjemny, delikatny, a przede wszystkim nieduszący. Na początki bałam się trochę tego zapachu, bo pomimo tego, że uwielbiam zapach bzu wiem, jak mocny potrafi być jego aromat.
Po zapaleniu, zapach delikatnie rozchodził się po pomieszczeniu, miałam wrażenie, że obok mnie stoi wielki bukiet świeżo zerwanego bzu :) Nie wyczuwałam w nim bezpośrednio nut lawendy.
Myślę, że dzięki jej dodatkowi zapach nie był mdły i bardziej żywy.
Po całym dniu palenia stwierdzam, że zapach jest rewelacyjny, dzięki niemu naprawdę poczułam wiosnę :)
Następnie skusiłam się na zapach French Lavender. Uwielbiam aromaterapeutyczne właściwości tego kwiatu.
French Lavender. Zapach świeżej lawendy, prosto z Prowansji. Teraz w jednej chwili możesz przenieść się na purpurowe pola porośnięte aromatycznymi kwiatami i cieszyć się chwilą relaksu.
Rzeczywiście wosk pachnie jak prawdziwa, aromatyczna lawenda. Nie podchodzi żadnymi sztucznymi aromatami ( jak to się często zdarza w przypadku lawendowych świec).
Po zapaleniu wosk był bardzo intensywny i dość ostry. Zapach lawendy lubię, ale ten był naprawdę mocny i za bardzo zaczął dominować w pomieszczeniu.
Polecam używać go na zdecydowanie większych powierzchniach, bo w moim pokoju (20m) był to zapach zdecydowanie zbyt intensywny.
Wcześniej paliłam sampler o tym zapachu. I był wprost idealny. Delikatny, kwiatowy, lekko słodki, niesamowicie relaksujący. Zapach naprawdę uspokaja i niesamowicie działa na zmysły.
Na pewno jeszcze powrócę do tego zapachu, ale zdecydowanie w postaci samplera bądź świecy w słoiku.
Ponieważ właściwości lawendy są niesamowite, nie chciałam by wosk leżał i odszedł w zapomnienie. Dlatego zmieszałam go z woskiem Lilac Blossom. Wyszedł naprawdę piękny, kwiatowy zapach. Lekko słodki, lekko świeży, niedrażniący i nie mdły. Ten zapachowy eksperyment zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych :) Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz