Wczoraj wieczorem w moim kominku zagościł właśnie ten zapach. Długo zbierałam się do tego by go przetestować. Moje zwlekanie okazało się całkiem zasadne...
White Gardenia. Subtelny zapach białych, rozkwitających gardenii, muśniętych promykami słońca.
Zapach zdecydowanie nie jest subtelny. Jest bardzo mocny, słodki i moim zdaniem niestety duszący. Był to pierwszy zapach Yankee, który byłam zmuszona zgasić po 30 minutach palenia.
Mocne zapachy nigdy mi nie przeszkadzały, o ile nie były duszące.
Kiedy zobaczyłam wosk miałam zupełne inne oczekiwania, co do tego zapachu. Jego biały kolor i delikatne płatki na etykietce wskazywały raczej na to, że będzie to delikatny kwiatowy zapach. Niestety pozory często mylą.
Wosk pachnie, jak bardzo słodka kwiatowa guma do żucia. Takie było moje pierwsze skojarzenie przed zapaleniem. Po zapaleniu zapach nie wiele się zmienił, stał się minimalnie bardziej kwiatowy, ale wciąż był strasznie słodki.
Myślę, że zapach na większej powierzchni (mój pokój ma ok 20m ), gdzie miałby możliwość się porządnie rozejść byłby zdecydowanie przyjemniejszy. W małych pomieszczeniach moje narządy węchowe niestety drażni i męczy.
Plusem zapachu na pewno jest to, że swoją intensywnością jest w stanie zabić każdy inny niepożądany zapach :) Więc zostawiam go sobie na sytuację "kryzysową". A teraz odpoczywam przy delikatnym kwiatowym zapachu Cherry Blossom :)
White Gardenia. Subtelny zapach białych, rozkwitających gardenii, muśniętych promykami słońca.
Zapach zdecydowanie nie jest subtelny. Jest bardzo mocny, słodki i moim zdaniem niestety duszący. Był to pierwszy zapach Yankee, który byłam zmuszona zgasić po 30 minutach palenia.
Mocne zapachy nigdy mi nie przeszkadzały, o ile nie były duszące.
Kiedy zobaczyłam wosk miałam zupełne inne oczekiwania, co do tego zapachu. Jego biały kolor i delikatne płatki na etykietce wskazywały raczej na to, że będzie to delikatny kwiatowy zapach. Niestety pozory często mylą.
Wosk pachnie, jak bardzo słodka kwiatowa guma do żucia. Takie było moje pierwsze skojarzenie przed zapaleniem. Po zapaleniu zapach nie wiele się zmienił, stał się minimalnie bardziej kwiatowy, ale wciąż był strasznie słodki.
Myślę, że zapach na większej powierzchni (mój pokój ma ok 20m ), gdzie miałby możliwość się porządnie rozejść byłby zdecydowanie przyjemniejszy. W małych pomieszczeniach moje narządy węchowe niestety drażni i męczy.
Plusem zapachu na pewno jest to, że swoją intensywnością jest w stanie zabić każdy inny niepożądany zapach :) Więc zostawiam go sobie na sytuację "kryzysową". A teraz odpoczywam przy delikatnym kwiatowym zapachu Cherry Blossom :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz