sobota, 28 stycznia 2012

Nowe zapachy już przetestowane.

W ostatnim tygodniu testowałam zapachy Yankee Candle, które kilka tygodni temu weszły do sprzedaży. Można powiedzieć, że już wiem o nich wszystko :)

Beach Wood. Intrygujący zapach łączący w sobie nuty orzeźwiającego wetiweru, soli morskiej i drewna dryfującego wśród spienionych fal.

Bardzo oryginalny i niespotykany zapach, od razu mnie ziantrygował. Choć nie jestem fankom tego typu zapachów, postanowiłam wypróbować go w pierwszej kolejności, aby zaspokoić moją ciekawość.


Zapach jest świeży, lekko orientalny i zdecydowanie męski. Przypomina mi zapach markowych perfum. Nie czuję w nim plaży ani morza, raczej nuty drewna i nieco cięższe aromaty. Zapach nie jest mdły ani duszący.


Zapach jest dość intensywny, szybko roznosi się po pomieszczeniu i utrzymuje się w nich jeszcze kilka godzin po zgaszeniu kominka, czy świecy. 


Wosk pachniał dość długo, dopiero przy czwartym podgrzewaczu przestał pachnieć. (podgrzewacze, których używam średnio pala się 4h)






Beach Flowers. Delikatna kwiatowa kompozycja lilii, tuberozy i hiacynta muśniętych mgiełką czystej, morskiej wody.

Na początku zapach średnio mi się podobał, wodne nuty zbyt mocno przebijały przez zapach kwiatów. Przy dłuższym paleniu, wodne nuty "uciekają" i pozostaje piękna kwiatowa mieszanka.

Zauważyłam też, że im dalej od kominka, tym zapach ładniejszy, bo bardziej kwiatowy.  


Zdecydowanie polecam do większych pomieszczeń, mam wrażenie że dopiero jak zapach porządnie rozejdzie się po domu, to wydobywa się jego głębia. W mniejszych pomieszczeniach nie robi takiego wrażenia.








Coastal Waters. Orzeźwiający powiew morskiej bryzy, znad głębokich wód oceanu. Niesamowicie oczyszcza umysł i koi zmysły.

Zapach bardzo świeży, morski, trochę łazienkowy. Daje poczucie czystości. W moim prywatnym rankingu niestety przegrywa z Drift Away i Beach Walk, które również są świeże, ale zdecydowanie mniej łazienkowe.

Zapach jest dość intensywny, ale niemęczący. Doskonale sprawdza się w mojej łazience. 








True Rose. Intrygujący, bogaty i aksamitny zapach dopiero rozwijających się pąków czerwonych róż.

Jak już pisałam w poprzednim wpisie dotyczących zapachów różanych. Zapach jest przepiękny!  Intensywny, realistyczny, prawdziwie różany.

Gdy go palę mam wrażenie, że jestem w ogrodzie pełnym czerwonych róż. Myślę, że każdy fun różanych zapachów mu się nie oprze. 


Jest bardzo intensywny, zapach w domu utrzymywał się cały następny dzień po zgaszeniu kominka. Coś niesamowitego.


To mój absolutny faworyt wśród nowych zapachów, w moim przypadku zapach okazał się strzałem w 10!






Nie przetestowałam jeszcze zapachu White Gardenia. Wosk właśnie leży przede mną. Mogę o nim powiedzieć, że jest bardzo kwiatowy i bardzo słodki. Nie wiem, czy trochę nie za słodki, jak na kwiatowy zapach. Ale wypowiem się na ten temat, jak już go zapalę :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Fragrance of Month, czyli zapachy na MAJ 2018

Witajcie! Po dość długiej nieobecności wracamy do Was w najpiękniejszym miesiącu w roku!  Maj zaowocował u nas trzema urzekającymi zap...