Święta
zbliżają się wielkimi krokami. Zewsząd krzyczą witryny sklepowe
z pięknymi i roziskrzonymi wystawami. Dookoła piękne migoczące
dekoracje i oczywiście reklamy w telewizji i nie tylko.
Wszystkie te elementy mają wprowadzić świąteczny nastrój i pewnie większości się on udziela, a ja jednak od jakiegoś czasu nie mogę wprowadzić się w ten Bożonarodzeniowy klimat. Tak naprawdę czuję „świąteczną moc” dopiero w Wigilię. Tak mi się zdaje, że im starsza jestem tym mniej nastraja mnie ta cała, można powiedzieć, „komercyjna” część świąt, a bardziej spędzanie czasu z rodziną. Niekończące się rozmowy, śmiechy i napełnione masą jedzenia brzuchy, to jest to, co sprawia mi coraz większą radość.
Wszystkie te elementy mają wprowadzić świąteczny nastrój i pewnie większości się on udziela, a ja jednak od jakiegoś czasu nie mogę wprowadzić się w ten Bożonarodzeniowy klimat. Tak naprawdę czuję „świąteczną moc” dopiero w Wigilię. Tak mi się zdaje, że im starsza jestem tym mniej nastraja mnie ta cała, można powiedzieć, „komercyjna” część świąt, a bardziej spędzanie czasu z rodziną. Niekończące się rozmowy, śmiechy i napełnione masą jedzenia brzuchy, to jest to, co sprawia mi coraz większą radość.
W
tym roku jednak postanowiłam przeciwdziałać mojemu nastrojowi i
zdecydowałam się, wcześniej niż w Wigilię, palić zapachy zimowo
– świąteczne. Wybrałam Winter Glow, który jako drugi z kolekcji
Q4 2015 trafił do mojego kominka.
Gdy
wąchałam wosk za pierwszym razem, nie zachwycił mnie ani
intensywnością, ani też zapachem, a spodziewałam się, że
zestawienie świerku z bursztynem bardzo przypadnie mi do gustu. To,
co wyczułam, to bardzo świeże i odrobinę słodkie nuty. Nie
zdecydowałam się na wosk od razu, bo po prostu nie byłam
przekonana. Zmieniłam zdanie dopiero po kilku dniach, gdy powąchałam
wosku drugi raz. Okazał się wtedy bardzo ciekawy. Niósł ze sobą
zapach dopiero co wniesionej do domu z chłodnego dworu choinki. Nie
wiem dlaczego tak się stało i co miało na to wpływ, ale po drugim
podejściu Winter Glow bardzo mi się spodobał :) Dlatego też, gdy
miałam wolną chwilę postanowiłam go odpalić i sprawdzić, czy
rzeczywiście wniesie do domu zimowy podmuch świąt.
Kominek
ustawiłam nad kominkiem :P, włożyłam wosk i podpaliłam tea
light. Zapach ze względu na to, że jest dosyć delikatny
potrzebował odrobiny czasu by się uwolnić. Dobrze wyczuwalny
zaczął być dopiero, gdy wosk całkowicie się rozpuścił.
Wtedy
uniósł się w domu przyjemną świeżą nutą. Pierwsze akcenty
jakie uwolnił, to lekki i bardzo naturalny aromat igiełek
świerkowych, a im głębszy stawał się zapach tym silniej
wyczuwałam w nim słodki i delikatnie dymny bursztyn. Gdy te
składniki dobrze się ze sobą zmieszały Winter Glow nabrał nieco
perfumowych i bardzo subtelnych nut. Wniósł do pomieszczenia świeży
aromat lasu przełamany żywicznym ciepłem. Tak, zdecydowanie
pobudził we mnie świąteczne emocje :D
Jak
na pokój tak do 60m kw Winter Glow całkiem nieźle dawał sobie
radę, jednak nie był stale wyczuwalny, a tylko przy
przemieszczających się prądach powietrza :)
Polecam
go raczej do średniej wielkości pomieszczeń, myślę że tak do
30m kw, bo w większych po prostu ginie i nie jest w stanie w pełni
pokazać swojego pięknego zapachu.
Myślę,
że ten zimowo – leśny zapach przypadnie do gustu miłośnikom
Silver Birch, Seasone Of Peace, Angles Wings, Sparkling Snow czy
nawet Honey Glow :D
Testowaliście
już Winter Glow? Jakie wrażenia?
Miałam nadzieję, że będzie przypominał Winter Wonderland...Jest jakieś podobieństwo? :)
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że oba zapachy są do siebie zbliżone, jednak Winter Wonderland miał w sobie nieco więcej świeżych i bardziej drzewnych nut. Winter Glow jest dzięki bursztynowi odrobinę słodszy.
UsuńZapachy różnią się od siebie, ale są to minimalne różnice, więc jeżeli podobał Ci się Winter Wonderland, to Winter Glow na pewno przypadnie Ci do gustu :)
Dziękuję za odpowiedź :) Wobec tego muszę spróbować, bo Winter Wonderland to był dla mnie najpiękniejszy zapach Yankee :)
Usuń