Gdy
na dworze pogoda już nie zachęca do długich spacerów, to nabieram
ogromnej ochoty na różnego rodzaju zajęcia domowe. Moim ulubionym
jest przemeblowywanie całego pokoju, co ostatecznie i tak kończy
się w ten sam sposób – wielki bałagan, a meble nadal w tym samym
miejscu :D I gdy już brak mi weny do reorganizowania mojej
przestrzeni, zabieram się do kuchennych eksperymentów.
Uwielbiam
gotować i używać do tego całej masy pięknie pachnących przypraw
i mam ich w kuchni tyle, że aż półka się pod nimi ugina. Właśnie
te pachnące przyprawy zachęciły mnie do kolejnego zapachowego
spotkania z kolekcją Sweet Treats.
Aromaty
cynamonu i imbiru skierowały moje myśli w stronę zapachu
Gingerbread Maple, który po pierwszym powąchaniu tak mi się
spodobał, że już nie mogłam się doczekać aż go przetestuję.
Według
producenta Gingerbread Maple, to aromat piernika z dodatkiem
słodkiego kremu klonowego. Mnie natomiast przy pierwszej próbie
zapachu w słoju wydał się mało piernikowy za to pełen
aromatycznych korzennych przypraw, w których ja wyczułam imbir i
chyba nieco kardamonu być może nawet odrobinę cynamonu. Muszę
przyznać, że od razu mnie urzekł ten zapach. Dlatego też w wolnej
chwili odpaliłam go w kominku.
Po
dosłownie chwili Gingerbread Maple rozniósł się przyjemnym
ciepłym aromatem. Od razu wyczułam w nim nieco cynamonowo –
imbirową nutę. Zapach jest bardzo korzenny, zdecydowanie odpowiedni
na te już chłodniejsze dni. Przypomina mi pierniczki, którymi
niedawno częstowała mnie moja przyjaciółka. Były bardzo smaczne,
a ponieważ sama je wypiekała, to gdy tylko weszło się do niej do
domu, od razu wyczuwało się różne smakowitości piekarnicze :D
Gingerbread Maple ma korzenny i nieco słodki zapach. Z całą
pewnością bardzo smaczny ;P
Wosk
paliłam w dużym pokoju i pachniał bardzo intensywnie, ale nie był
ciężki, jednak to już jest kwestia gustu, bo ja uwielbiam korzenne
i ciepłe aromaty, więc dla fanów tych lżejszych może być za
mocny. Tak czy inaczej polecam go wszelkim „łasuchom” zapachowym
i miłośnikom aromatów piernikowych, imbirowych i cynamonowych.
Jeżeli chodzi o Yankee Candle, to Gingerbread na pewno spodoba się
tym, którzy sięgnęli wcześniej po Christmas Memorise, Ginger Dusk
czy Tarte Tatin.
Kolekcja
Sweet Treats chyba przypadnie mi do gustu w całości, jednak jeszcze
przede mną Vanilla Bourbon, po której nie wiem czego się
spodziewać.
A,
czy Wy już mieliście do czynienia z tą smakowitą kolekcją?
Mam wszystkie trzy w zapasie, żurawina leci do mnie w świecy.. ale ten zapach Gingerbread Maple na sucho mnie drażni jakąś nutą, której nie lubię. Zobaczymy jak będzie kiedy się rozpali w kominku.
OdpowiedzUsuńMnie Gingerbread Maple bardzo się spodobał, więc mam nadzieję, że Tobie również przypadnie do gustu. Jak tylko uda Ci się go przetestować to daj znać! I koniecznie podziel się wrażeniami z palenia świecy Cranberry Twist :D
UsuńNie przepadam za imbirem w żadnej postaci :(( Wogle w mojej kolekcji nie ma jedzeniowych zapachów....przepadam za nietypowymi kombinacjami w aromaterapii. Krajobrazowy nuty, pudrowe, kwiatowe, to moje ulubieńce :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście Yankee Candle ma do zaoferowania tak szeroką gamę zapoachową, że każdy znajdzie coś dla siebie, co zawsze bardzo mnie cieszy :) Ja też bardzo lubię, jak połączenia zapachowe są nieoczywiste, dlatego sama często mieszam różne woski. To sprawia mi największą frajdę! :D
UsuńA co sądzisz o świecy Bundle Up? :)
OdpowiedzUsuńDla mnie Bundle Up jest bardzo świeży, ale ma w sobie nieco słodkich nut, co bardzo mi się podoba. Nie miałam okazji jeszcze go palić, ale już niedługo się za to zabiorę i wtedy będę miała szerszy pogląd na ten zapach. Na pewno zamieszczę recenzję na blogu :)
UsuńDziękuję bardzo za odpowiedź :) Czekam z niecierpliwością!
Usuń