Ciepły
wiatr przywiał do Candle Room nieco lata, a to za sprawą
limitowanej kolekcji Life's A Beach, która niesie ze sobą lekkie
morskie nuty.
Jednym z zapachów w tej kolekcji jest Wild Sea Grass,
czyli aromat trawy morskiej z paprocią i lilią wodną, uzupełniony
o energetyczną dawkę owoców i mięty.
Może
uznacie mnie za wariatkę, ale po pierwszym powąchaniu Wild Sea
Grass, całkowicie się w nim zakochałam! Zdecydowałam się od razu
sięgnąć po słoik, a nie po wosk na wypróbowanie, bo byłam
przekonana, że zapach okaże się piękny.
Świecę
odpaliłam, gdy tylko miałam okazję i wiedziałam, że będę
dłuższy czas siedziała w domu. Ustawiłam słoik na stoliku w
dużym pokoju, podpaliłam knot i czekałam na zapach. Bardzo byłam
podekscytowana, zresztą zawsze jestem, gdy mam okazje testować
jakieś nowości :D
Z
początku zapach był bardzo delikatny, niósł ze sobą ledwo
wyczuwalną herbacianą nutę. Dopiero po jakiejś godzinie nabrał
mocy i był wyczuwalny za każdym razem, gdy wchodziło się do
pokoju, ale ulatniał się, gdy już się w nim przebywało. Wydaje
mi się, że to taki typ zapachu, który jest tak naturalny, że
szybko można się do niego przyzwyczaić. Im dłużej świeca się paliła, tym aromat stawał się głębszy.
Delikatnie cytrusowy, świeży i nie wiem jak to określić, ale taki
trawiasto – herbaciany, ogólnie bardzo intrygujący.
Jednak
jest coś, co nie każdemu może się spodobać w Wild Sea Grass, a
mianowicie to, że przy długim paleniu w pomieszczeniu jego aromat
robi się lekko „łazienkowy”. Dlaczego wspominam, że w
pomieszczeniu, ponieważ paliłam też świecę na dworze i tam jej
aromat był dużo świeższy i subtelniejszy.
Jeżeli
mowa o intensywności Wild Sea Grass, to jest zadowalająca,
powiedziałabym, że na poziomie średnim. Zapach przy długim
paleniu nie staje się zbyt męczący, a jest dobrze wyczuwalny.
Mnie
ten aromat bardzo przypadł do gustu i przy każdym kolejnym
powąchaniu świecy odkrywam w nim coś więcej. Czasem pachnie
herbatą, a czasem świeżym praniem, więc jak widać, to dosyć
ciekawa kompozycja :)
Mam jedynie wosk i strasznie go lubię :) chociaż z tej serii to Beach Holiday bardziej mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też byłam przekonana, że Beach Holiday będzie w moim guście, ale okazało się, że kompozycja Wild Sea Grass lepiej do mnie trafia :)
UsuńJestem w trakcie testów Beach Holiday, więc niebawem podzielę się swoją opinią na jego temat :D
Właśnie mam ten wosk w kominku, po raz pierwszy i jestem oczarowana. Idealna intensywność, naturalność, ale też wielowymiarowość powodują, że może być to jeden z moich ulubionych aromatów YC.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę jak w Twoich recenzjach znajduję dokładnie rozpisane nuty zapachowe wosków, bo na stronach sklepów internetowych na ogół niewiele jest o nich napisane. Oby takich recenzji więcej i częściej ;)
Pozdrawiam
Ja w Wild Sea Grass zakochałam się po sekundzie i paliłabym go jak najczęściej! Na razie oszczędzam, bo już niewiele mam go w świecy :P
UsuńCieszę się, że wpis Ci się podobał :D Zawsze staram się dokładnie opisywać zapach, ale nie zawsze łatwo dokopać się do wszystkich pachnących ingrediencji.
47 yrs old Structural Analysis Engineer Werner Ramelet, hailing from Windsor enjoys watching movies like Song of the South and Slacklining. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Allroad. zobacz te witryne
OdpowiedzUsuń