Tegoroczna jesień rozpieszcza nas pogodą. Jest już koniec września, a słońce gości u nas prawie każdego dnia. Zachęca nas do jesiennych spacerów podczas których można podziwiać paletę barw zdobiącą drzewa w parkach i lasach. Tylko sporadycznie zdarzają się pochmurne dni. Najlepiej poprawić sobie wtedy humor i spędzić choć chwilę w cudownym aromatycznym nastroju. Kilka dni temu postanowiłam, że właśnie w ten sposób umilę sobie wieczór. Otworzyłam pudełko z woskami i zaczęłam wybierać ... Już prawie w kominku znalazł się jeden z moich ulubieńców, jednak w ostatniej chwili skusiłam się na wosk Amber Moon :)
Na sucho pachnie naprawdę niesamowicie. Jest to delikatnie słodkie, a zarazem eleganckie połączenie paczuli, drzewa sandałowego i aromatu bursztynów. Byłam ciekawa jak ten zapach rozwinie się podczas palenia. Bałam się jednak, że aromat paczuli będzie zbyt ciężki, dlatego w kominku znalazła się tylko ćwiartka wosku. Zapaliłam tea light i wyszłam z pokoju, aby sobie zaparzyć kawę. Po powrocie miałam wrażenie, że znalazłam się w jakimś orientalnym kraju. Nie był to bazar pachnący przyprawami i owocami, ponieważ aromat był bardziej subtelny. Skojarzył mi się z pałacem sułtana w którym ciepłe wieczorne powietrze miesza się z kadzidłowym obliczem magi. Wszystko wokół jest eleganckie i stonowane. Czekałam, kiedy pojawi się magiczny duch zamknięty w lampie, by spełnić moje trzy życzenia:)
Kompozycja Amber Moon jest wielopoziomowa. Każda minuta palenia ukazuje inne oblicze. Zaczyna się od słodyczy bursztynów, która staję się elegancka w połączeniu z drzewem sandałowym. Po chwili pojawia się paczula, która niesie ze sobą romantyczną nutę. Przy dłuższym paleniu ujawnia się aromat, który przypomina mi męskie perfumy z dodatkiem cytrusów, które nadają nieoczywistej świeżości. Na koniec wszystkie aromaty łączą się, tworząc całość, czyli jedyny w swoim rodzaju zapach. Muszę jednak zaznaczyć, że pomimo obecności aromatycznej paczuli, zapach jest raczej delikatny. I niestety nie jest trwały bardzo szybko ucieka z pomieszczenia. Już po dwóch godzinach zapach rozpłynął się.
Swoimi wrażeniami podzieliłam się ze swoją koleżanką, która tak jak ja jest fanką zapachów Yankee Candle i też już paliła Amber Moon. Powiedziała, że dla niej to również orientalny aromat. Opowiedziała mi o wystawie poświęconej Buddzie, na której kiedyś była. Słuchając jej wspomnień, uznałam, że wystawa musiała być niesamowita. Stanowiła swojego rodzaju rytuał oczyszczenia. Na stole ustawione były przedmioty, w które trzeba było kilka razy stuknąć albo zakręcić nimi. To wszystko stanowiło rodzaj tradycyjnej modlitwy, która kończyła się oczyszczeniem. A magi dodawał unoszący się wokół eksponatów aromat paczulowych kadzideł. Koleżanka dodała, że zawsze gdy zapali Amber Moon wraca wspomnieniami do tej tybetańskiej podróży.
Amber Moon jest zdecydowanie egzotyczny i nastrojowy, ale na pewno nie przytłaczający i ciężki. Ten zapach na pewno dołączy do listy moich ulubionych i czekają nas wspólne jesienne wieczory. Mam nadzieje, że w deszczowe dni pomoże mi na chwilę uciec w trochę cieplejsze i bardziej słoneczne miejsca. Czy Was ten zapach przeniósł w jakąś egzotyczną podróż ?
Ja bardzo przepraszam,naprawde nie lubie sie czepiac, ale blagam,skonczmy juz z tym nieszczczesnym bursztynem! No plaga jakas normalnie. Aromat ambry, na litosc boska, a nie aromat bursztynu!
OdpowiedzUsuńKażdego dnia czegoś się uczymy. Zdecydowanie ktoś musi być w błędzie. Dystrybutor świec Yankee Candle na Europę tak opisuje zapach Amber Moon: The enchanting allure of warm golden AMBER in the evening breeze with the added intrigue pf patchouli and sandalwood. A tak dystrybutor na Polskę: Powabny urok ciepłego, złotego BURSZTYNU zanurzonego w wieczornej bryzie z małym dodatkiem aromatu paczuli i drzewa sandałowego. Zdecydowanie słowo " amber" ma bardzo "podchwytliwe" znaczenie :)
UsuńTo mam nadzieje że autorka-erudytka oprócz sprawdzenia znaczenia słowa AMBER pokusi się o poprawność gramatyczna i napisze dobrze POLSKIE wszak słowo MAGIA w dopelniaczu kogo, czego MAGII a nie MAGI. No chyba że mowa o przyprawach do zup. Pozdrawiam, Polonistka
OdpowiedzUsuńWosk kupiłam dzisiaj, ale jeszcze go nie paliłam. Zamiast niego w końcu zapaliłam ukochaną, cynamonową świecę. <3 Ale po Twoim opisie chyba jutro odpalę Amber Moon! Lubię takie orientalne zapachy :)
OdpowiedzUsuń