Chociaż za oknem piękna pogoda, a
ciepłe dni witają promieniami słońca, to w moim kominku zrobiło
się jesiennie. Jednak by od razu nie popaść w jesienną
melancholię, testowanie zapachów z kolekcji Q3 zaczęłam od Lake
Sunset.
Muszę przyznać, że zachęciła mnie nazwa. Zachód słońca
nad jeziorem...
Zapewne każdy z nas ma jakieś wspomnienia związane
z takim obrazkiem. Ja również, dlatego liczyłam na świeży,
spokojny zapach, który będzie mi przypominał te wspaniałe chwile.
Zapach ma bardzo bogaty skład. Muszę
przyznać, że ciężko mi określić co tak bardzo zaciekawiło mój
węch. Może to połączenie mango z piżmem, może ozonu z pudrem, a
może wszystkie składniki są tak idealnie dobrane, że ich
kompozycja stanowi tak niesamowite połączenie? Jednak ten zapach
wydał mi się dziwnie znajomy. W pierwszym momencie pomyślałam o
mango z zapachu Mango Nectarine. Jednak nie jest to tak soczyście
owocowy aromat. Może moje porównanie wyda Wam się dziwne, ale moim
zdanie Lake Sunset pachnie jak mango posypane pudrem. I nie tylko
moje skojarzenia związane z tym zapachem wędrują właśnie do
pudrowych nut Baby Powder. Czy Wy również tak odbieracie ten
zapach?
Po tak wspaniałym początku nie pozostało mi nic innego, jak tylko rozpuścić wosk w kominku.
Po tak wspaniałym początku nie pozostało mi nic innego, jak tylko rozpuścić wosk w kominku.
Podczas gdy jasnoróżowa tarta
roztapiała się, a aromat wypełniał pokój, ja patrzyłam na
naklejkę. Musicie przyznać, że Lake Sunset ma jeden z
najładniejszych obrazków, jakie występują na świecach. Jednak w
pewnym momecie cały czas prysnął. Intensywność wosku trochę
mnie rozczarowała. Być może jest to związane z faktem, że dwa
dni wcześniej paliłam znaleziony na dnie szafki Vineyard, który
jest naprawdę intensywny. A może po prostu Lake Sunset jest jednym
z tych zapachów, które uwodzą swoją subtelnością.
Jedno jest pewne – zapach nie jest
jednoznaczny, każdy może w nim odnaleźć inną nutę. Dla jednych
będzie pudrowy, dla innych słodki, jeszcze inni powiedzą, że to
ich ulubiony zapach świeżości. Na pewno sięgnę po niego jeszcze
nie raz, zwłaszcza w jesienne i zimowe dni, gdy będę szukała
trochę lżejszego zapachu.
Aż capnęłam teraz swój żeby go powąchać - na razie tylko przez opakowanie :) Rzeczywiście też wyczuwam lekko pudrowe nuty, ale i taką świeżość. Ciekawe jakie będą moje wrażenia po wrzuceniu go do kominka. A skoro mówisz, że jest bardzo delikatny - dla mnie to kolejny plus :)
OdpowiedzUsuńKominek + wosk lake sunset = duet idealny do mojego wnętrza :)
OdpowiedzUsuńNie w moim guście, nie jest to dla mnie zapach jesienny, a kolor wosku i obrazek tylko mnie w tym utwierdzają. Ja omijam ten zapach szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńciekawi mnie teraz ten zapach. ja obecnie jeszcze pale letnie zapachy, i nie chce przywolywac jesieni. ale przyznam , ze sie uz nie moge doczekac by go sprawdzic.
OdpowiedzUsuńJa jestem zwolenniczką takich lekkich zapachów, które nie są oczywiste. Moim ulubieńcem jest także Nature's Paintbrush taki trochę męski, ale ciepły
OdpowiedzUsuń