środa, 6 czerwca 2012

Moje ulubione zapachy.

Zapachy Yankee uwielbiam niemal wszystkie. W szczególności owocowe i świeże aromaty. Ale jak najdzie mnie ochota to waniliowe słodkości też u mnie goszczą :) Wiele zapachów, które uwielbiam niestety pochodzi z linii limitowanych serii, bądź zostały już wycofane ze sprzedaży, np Pomegranate Cider, Apple Cidre, Dune Grass, Vineyard. Mam jeszcze "resztki" tych zapachów i trzymam je na odpowiedni moment :)

Z obecnie dostępnych zapachów też mam swoich ulubieńców, między innymi:

1. Drift Away- kolejny zapach, który lada moment zostanie wycofany. A wielka szkoda, bo jest fantastyczny. Uwielbiam w nim świeżość połączoną z nutą elegancji. Ma w sobie coś ze świeżych morskich zapachów i z męskiego Midsummer's Night, czy River Valley.  Znakomicie się sprawdza przy odświeżaniu domu, jak i przy przyjmowaniu gości :) Jest bardzo uniwersalny. Jeśli chodzi o intensywność to zauważyłam, że w małych pomieszczeniach może trochę kręcić w nosie, ale na większych powierzchniach jest idealny :) Bardzo zbliżony jest do niego zapach Coastal Water, ale moim zdaniem brakuje mu czegoś, jest jakby bardziej mdły, mniej wyrazisty.

Z tej linii polecam też : Clean Cotton i Beach Walk.

2. Macintosh Spice. - może to nie jest najlepsza pora na korzenne zapachy, ale ten pachnie trochę jak mocno cynamonowa szarlotka, dlatego palę go również wiosną i latem. Jest aromatyczny, owocowy, niektórym może kojarzyć się ze świętami. Ja nie mam takich odczuć, bo święta w ogóle nie kojarzą się z jabłkami, bardziej z pomarańczami :) Bardziej przypomina mi chłodny jesienny wieczór, gdy siedzę z kubkiem gorącej herbaty i jabłecznikiem. Jest intensywny, niesamowicie roznosi się po pomieszczeniach- jest w stanie wypełnić swoim aromatem cały dom i to zarówno wosk, jak i duży słoik, a przy tym nie jest męczący i przytłaczający.

Z tej linii polecam również: Mandarin Cranberry i Spiced Orange.

3. Nature's Paintbrush- nie potrafię opisać słowami tego zapachu. Jest bardzo oryginalny i ciekawy. Ma w sobie coś z orientalnych, męskich i cytrusowych nut. Czy pachnie jak kolorowy jesienny dzień? Chyba nie do końca, ale ma w sobie zarówno coś rześkiego, jak i aromatycznego, cięższego. Może pachnie trochę, jak męskie perfumy, ale nie takie kolońskie, tylko takie bardziej wyszukane, eleganckie. Myślę, że warto go zapalić z czystej ciekawości :)

4. Mango Peach Salsa/ Bahama Breeze- owocowe zapachy to mój żywioł :) Lubię praktycznie wszystkie, ale te dwa w szczególności. Mango Peach Salsa poza zapachem ma tak piękny kolor, że nie potrafię mu się oprzeć :) A naklejka na Bahama Breeze przypomina mi wakacje. Oba zapachy są soczyste, owocowe, lekkie. Mango jest trochę słodsze, myślę że to dlatego że w Bahama możemy odnaleźć nuty grejpfruta, który zawsze daje trochę orzeźwienia. Oba pachną jak przepyszne owocowe koktajle :) Jeśli ktoś z Was lubi owoce to te zapachy będą strzałem w dziesiątkę :)

Polecam również Black Cherry.

5. True Rose- Zapach róż uwielbiam. Chyba jeszcze bardziej lubię zapach bzu, ale niestety Lilac Blossom poza bzem ma w sobie też delikatne nuty lawendy i innych kwiatów, co według mnie odbiera mu trochę uroku. Bardziej od niego podoba mi się zapach Wisteria z limitowanej kolekcji Treasury, który jest o wiele żywszy :) Ale wracając do True Rose- to zapach jest stonowany, aksamitny, zmysłowy - Piękny. Pachnie jak kremowe płatki czerwonych róż, jest bardzo realistyczny. Dodatkowo jest niesamowicie trwały, po kilku godzinach palenia wosku, zapach utrzymywał się w moim pokoju przez kolejne 3 dni. Pod tym względem zdecydowanie wygrywa z Fresh Cut Roses, który troszkę szybciej ucieka z powietrza i mnie na dłuższą metę nieco męczy.

Polecam również: Garden Hideaway.




 


2 komentarze:

  1. Ja ostatnio palę namiętnie Raindrops on Roses kupiłam duży słój na wyprzedaży. Zapach ten przypomina mi płatki dzikiej róży które zbierałam jako dziecko a następnie suszyliśmy z mamą na herbatę:-) Kocham ten zapach choć z początku był dla mnie zbyt intensywny. Zastanawiam się czy True Rose pachnie podobnie ??

    OdpowiedzUsuń
  2. http://candle-room.blogspot.com/2012/01/roze-roze-roze.html

    tutaj porównywałam oba zapachy. Też mi się kojarzy z dziką różą, tyle że taką w nadzieniach od pączków :)

    Zapachy się nieco różnią, Raindrops On Roses idzie właśnie trochę w stronę dzikiej róży, natomiast True Rose jest o wiele bardziej kremowy (ale nie pudrowy), i przypomina klasyczne czerwone róże z dziką różą ma niewiele wspólnego.

    OdpowiedzUsuń

Fragrance of Month, czyli zapachy na MAJ 2018

Witajcie! Po dość długiej nieobecności wracamy do Was w najpiękniejszym miesiącu w roku!  Maj zaowocował u nas trzema urzekającymi zap...