Latem naprawdę niewiele potrzeba nam do szczęścia. Ciepłe powietrze, zapach owoców, lekkie światło wieczorem – to wystarczy, żeby się rozluźnić. I właśnie do takich momentów idealnie pasują kadzidełka. Te z kolekcji Chakra, zamknięte w kolorowych tubach, mają coś w sobie – nie tylko zapach, ale też nastrój.
To klasyczne, naturalne kadzidełka w formie cienkich patyczków – idealne do codziennego rytuału, do medytacji, albo po prostu… dlatego, że lubisz ich zapach.
Najczęściej spotykane są kadzidełka o nutach drzewnych – jak palo santo, biała szałwia, cedr czy drzewo sandałowe. A przecież kadzidło nie musi pachnieć „klasycznie”. Kolekcja Chakra to aż siedem różnych zapachów – nie drzewnych, ale świeżych i owocowych. Wśród nich: mięta, pomarańcza, lawenda, truskawka, cytryna, borówka i jeżyna.
Każdy z nich przypisany jest do jednej z czakr – kolor opakowania i zapach mają wspierać konkretną sferę życia: od twórczości i emocji, przez relacje, aż po intuicję i wewnętrzny spokój. A przy okazji pięknie pachną i wypełniają przestrzeń dymnym aromatem.
Zapalasz, pojawia się dym, który przez chwilę leniwie unosi się w powietrzu – i nagle wszystko zwalnia. Można ich używać rano – żeby dobrze zacząć dzień, wieczorem – żeby go spokojnie zakończyć, albo po prostu wtedy, gdy masz ochotę na intensywny aromat kadzidełek.
Pomarańczowe? Soczyste, ciepłe, z lekką dymną nutą, która otula, a nie przytłacza. To nie jest zapach landrynek – raczej czegoś dojrzalszego, bardziej zmysłowego. Tych kadzidełek nie da się pomylić z niczym innym. Wspierają czakrę sakralną – tę, która odpowiada za przyjemność, twórczość i cielesność. A lato? No cóż – sprzyja temu, by cieszyć się chwilą bardziej niż zwykle.
Miętowe kadzidełka to zupełnie inna historia – świeża, zielona, z chłodnym podmuchem. Zapach jest czysty, trochę orzeźwiający, ale nadal ma w sobie ten kadzidłowy dymek, który nadaje klimat. To zapach czakry serca – otwartości, bliskości i oddechu. Idealny, gdy chcesz po prostu odsapnąć – od ludzi, albo właśnie z nimi.
Oba zapachy są różne, ale łączy je to, że pasują do sierpnia. Do długich dni, przesiadywania na tarasie, spontanicznych spotkań. Do swobody, która sprzyja czułości, lekkości i odważnym decyzjom. A czasem to właśnie takie momenty zostają z nami na dłużej. Kto wie – może nawet do maja?
Więc… co sierpniowa rześkość pomarańczy i orzeźwiająca mięta mają wspólnego z majem?
Czekam na Wasze teorie 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz