Mam
wrażenie, że pogoda nam się ostatnio bardziej ustabilizowała. Dni
są ciepłe , a wieczory nieco chłodniejsze, co daje przyjemne
wytchnienie po dniu pełnym gorącego słońca.
W
porze letniej w moim domu jest dosyć chłodno. Nawet, jak na dworze
jest 40 stopni, to w domu potrafi być nieco ponad 18. W bardzo
gorące dni, to zdecydowana zaleta, jednak gorzej jest, gdy pod
wieczór już się ochładza, a w domu nadal 18 stopni.
Gdy
słońce świeci cały dzień, to często wpada do domu moja siostra,
która na stałe mieszka w Warszawie. Wtedy właściwie cały dzień
siedzimy na dworze i opalamy się albo po prostu wygrzewamy na
słońcu. Problem pojawia się, gdy po takim całym dniu w cieple
nagle wchodzi się do chłodnego domu. W pierwszej chwili to dosyć
przyjemne, jednak gdy przebywa się w nim dłużej, to zwyczajnie
robi się zimno. W efekcie czego po 30 minutach siedzenia w pokoju i
oglądania filmu, obie zawinęłyśmy się w koce...
Czasem
chłód można przezwyciężyć nie tylko gorącą herbatą, ale też
wprowadzeniem nieco cieplejszej atmosfery, a jaki jest lepszy na to
sposób, jak nie wosk skomponowany z ciepłych nut zapachowych.
Tym
razem jednak nie szukałam wśród cynamonów i wanilii, a
zdecydowałam się sięgnąć po Cappuccino Truffle z kolekcji Caffe
Culture, która nie tak dawno zawitała do Candle Room.
Kominek
ustawiłam na niskiej szafce w pokoju, umieściłam w miseczce cały
wosk, podpaliłam tea light i szybko wróciłam pod ciepły koc.
Na
uwolnienie się zapachu czekałam i czekałam, i nic właściwie nie
wyczuwałam chyba, że byłam blisko kominka. Pomyślałam sobie , że
może miejsce jest złe, bo zazwyczaj stawiam kominek na szafie, żeby
mieć pewność, że nikt go nie strąci. Ostrożnie więc
przestawiłam go na szafę, uważając przy tym by nie zalać
wszystkiego dookoła roztopionym już woskiem.
To
był dobry pomysł!
Wosk
zaczął w końcu uwalniać swój zapach, a może po prostu jakieś
dobre prądy go rozprzestrzeniały :) Tak czy inaczej aromat zaczął
krążyć po pokoju i wypełniać przestrzeń przyjemną kakaową
nutą. Kawa natomiast, która też jest w Cappuccino Truffle dodawała
tylko delikatnie cieplejszych nut temu zapachowi, ale według mnie
nie była dominująca. Cała ta kompozycja pobudziła w mojej głowie
skojarzenie ze słonecznym porankiem, gdy temperatura nie jest
jeszcze uciążliwa i można się napić świeżo zaparzonej, jeszcze
parującej kawy ze śmietanką. Tak, to wyobrażenie zdecydowanie
pomogło w ogrzaniu atmosfery zbyt chłodnego domu :)
Aromat
bardzo przypadł mi do gustu, bo pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że
jestem „czekoladoholiczką” , więc wszelkie kakaowo –
czekoladowe nuty znajdą miejsce w moim zapachowym świecie :D
Przyznaję,
że z początku nie byłam przekonana co do tych aromatów, jednak po
zapaleniu wiem, że to kolejna smaczna propozycja Yankee Candle. Aromat z całą pewnością przypadnie do gustu tym, którzy sięgnęli
wcześniej po limitowany zapach Chocolate Layer Cake bądź spodobał
im się Salted Caramel, czy też skradła im serce kolekcja zapachów
„tortowych” Yankee :)
Mam tą świeczkę i gdy zapalam, zapach wyczuwam dosłownie po chwili :) Uwielbiam go! :)
OdpowiedzUsuńJa na uwolnienie się zapachu musiałam chwilkę poczekać, ale gdy już ogarnął mój pokój, to całkowicie mnie oczarował :)
UsuńA jesteś fanką bardziej kakaowych nut w Cappuccino, czy może tych kawowych? :D