Jeszcze
przed świętami wielkanocnymi na półki Candle Room trafiły
najnowsze zapachy z kolekcji Q2 2015. W skład tej kolekcji wchodzą
Cappuccino Truffle, Pain Au Raisin oraz Tarte Tatin. Kolekcja ta
prezentuje gamę zapachową raczej mało wiosenną, bo bez kompozycji
kwiatowych, jednak bardzo wielkanocną i z pewnością skierowaną do
fanów cieplejszych i bardziej „ciasteczkowych” aromatów.
Jako
pierwszy moim testom poddał się Pain Au Raisin, który łączy w
sobie wanilię z odrobiną cynamonu, a wszystko zamyka delikatny i
słodki aromat nasączonych w koniaku rodzynek. Według mnie powinno to zachęcić
wszystkich zapachowych łasuchów :D
Ja, gdy pierwszy raz powąchałam świecę bardzo dobrze wyczułam
wanilię i gdzieś głębiej unoszący się aromat cynamonu. Jestem
fanką wszelkich cynamonowych zapachów, więc uznałam, że ten też
przypadnie mi do gustu.
Zaopatrzyłam
się wosk Pain Au Raisin, jednak nie miałam okazji od razu go
odpalić, ponieważ pochłonęły mnie przygotowania wielkanocne i
jedyne zapachy, jakie miałam ochotę wtedy wąchać, to cudowne
aromaty piekących się mazurków :) Jednak, gdy już przyszła pora
świątecznego śniadania, zapach mazurków zdążył gdzieś
się ulotnić ... Właśnie wtedy przyszło mi do głowy, żeby
zapalić Pain Au Raisin i sprawdzić, czy wprowadzi do domu nieco
słodko – ciasteczkowej atmosfery.
Do
kominka włożyłam cały wosk, bo pomimo wyczuwalnej cynamonowej
nuty, zapach nie wydał mi się bardzo mocny ani wystarczający na
mój 60 m salon.
Aromat
ujawnił się bardzo szybko po odpaleniu tea light'a i zaczął
wkradać się w nosy domowników i gości. Dosyć szybko pojawiły
się pytania „co tak pięknie pachnie?” albo „czy już pora na
słodkości?” :) Cóż, na słodkości do jedzenia jeszcze trzeba
było trochę poczekać, ale słodycz Pain Au Raisin już zdążyła
się rozgościć :D
Pierwsze
co ja wyczułam, to zapach wanilii przełamany czymś słodkim.
Całość przypominała mi aromat drożdżowej bułeczki. Z początku
Pain Au Raisin nie specjalnie przypadł mi do gustu, jednak po
dłuższym paleniu jego zapach stał się pełniejszy i wcale nie
przytłaczał swoją waniliową nutą.
Zawsze
zaznaczam , że nie jestem ogromną fanką zapachów
„ciasteczkowych”, jednak z Pain Au Raisin jest inaczej, bo nie
posiada on w sobie tej „herbatnikowej” nuty, która jest
wyczuwalna np. w Vanilla Cupcake i dla mnie niezbyt przyjemna.
Aromat
wosku towarzyszył mi przez cały dzień i nawet, gdy zgasł już tea
light, zapach lekko unosił się powietrzu, także stwierdzam, że
jego intensywność jest zadowalająca, jak na 60 m pomieszczenie :)
Pain
Au Raisin, to przyjemny aromat, jednak teraz, gdy jest już coraz
więcej słonecznych dni, nie do końca mi pasuje. Na wiosnę zawsze
mam ochotę na bardziej kwiatowe lub owocowe aromaty, ogólnie ciut
świeższe. Ten zapach natomiast należy do tych cieplejszych. Mimo
to polecam go wypróbować wszystkim miłośnikom Vanilla Cupcake,
Fireside Treats, Cinnamon Stick lub Christmas Cookie.
A
jakie zapachy Wam towarzyszyły podczas świąt?
A mnie osobiście Raisin kojarzy się z takimi chemicznymi bułeczkami maślanymi z rodzynkami, co to w folię pakują :) Jakoś nie do końca moja bajka, aczkolwiek na pewno warto posiadać ten zapach w arsenale :)
OdpowiedzUsuń