Testy
Berrylicious i Bay Leaf Wreath z zimowej kolekcji limitowanej na rok
2014 poszły całkiem nieźle, więc przyszła najwyższa pora na
ostatni zapach z tej serii, czyli Silver Birch.
Gdy
kupowałam Silver Birch nie było akurat dostępnych wosków w tym
zapachu, a ja bardzo chciałam już go przetestować, więc
zdecydowałam się na sampler. Od czasu do czasu można przecież
spróbować czegoś innego niż wosk i sprawdzić, jak zapach
zachowuje się w tej odmiennej formie.
Często
mówi się , że samplery, czyli najmniejsze świece Yankee Candle,
pachnął słabiej albo czasem w ogóle. Ja, mimo złych doświadczeń
z Midnight Oasis, wciąż w nie wierzę!
Odzyskałam
zaufanie do samplerów, gdy zapaliłam Candy Corn z kolekcji halloweenowej, który okazał się
całkiem wyczuwalny i przyjemnie wypełniał mój pokój :)
Sampler
Silver Birch natomiast jest dla mnie kolejnym powodem do tego, aby
nie lekceważyć tych małych świeczek!
Zapach
samplera przez folię, był dla mnie dosyć intensywny, jak na tę
mała świecę, a przypominał mi trochę męskie, delikatnie słodkie
perfumy. Po odwinięciu z folii nabrał więcej drzewnych nut.
Szczerze mówiąc aromat samplera bardziej przypadł mi do gustu niż,
gdy później wąchałam wosku w świecy. Świeca dla mnie pachnie
zbyt intensywnie suszonymi liśćmi bądź mokra korą.
Silver
Birch zapaliłam w największym pokoju w moim domu, który ma ok. 60
m kw i to był zbyt śmiały pomysł :) Gdy sampler zaczął się
palić, to właściwie w ogóle nie był wyczuwalny, dlatego też
pojemnik z nim przeniosłam do mniejszego pomieszczenia. Nadal jednak
nie był bardzo wyczuwalny i muszę przyznać już zaczęłam się
zniechęcać...
Dopiero,
gdy minęły mniej więcej 2 godziny i świeczka się rozpuściła
już na równo, zapach był dobrze wyczuwalny w całym pokoju.
Rozniósł się bardzo przyjemnym słodko – drzewnym aromatem. Miał
w sobie świeższe nuty, które nienachalnie wdzierały się w nos .
Ogólnie kompozycja bardzo mi się spodobała. Ma w sobie coś czego
nie mogę określić, coś takiego, co sprawia, że robi się
przyjemniej :D
Według
mnie Silver Birch w samplerze ma idealną intensywność do
pomieszczeń, do 20 m kw. Dla mnie jest to mój faworyt wśród
zimowej serii limitowanej Yankee Candle. W mój nos wkradł się dużo
przyjemniej niż Berrylicious czy Bay Leaf Wreath i dopóki będzie
dostępny, to z pewnością znajdzie stałe miejsce w mojej
świeczkowej kolekcji :D
Dla mnie Silver Birch pachnie męskimi perfumami. Jesli miałabym czytać tylko opis z zgadnąć o jaką świeczkę Ci chodzi myślałabym że opisujesz Beach Wood :-D
OdpowiedzUsuńDla mnie Beach Wood ma trochę inny rodzaj świeżości niż Silver Birch. W tym drugim jednak dosyć dobrze wyczuwa się te drzewne nuty :)
UsuńPrzyznam, że po kilku próbach zniechęciłam się do tych świeczek, a raczej ich tradycyjnego sposobu palenia. Jest to jednak niezła forma zdobycia zapachu, który w woskach lub świecach już się wyprzedał. Samplery z tzw. zapachów nie do zdobycia zwykle można bezproblemowo kupić i to często w okazyjnej cenie. Sam Silver Birch posiadam w dużym słoju i też był to zapach na który najbardziej czekałam w całym zalewie kwiatowo-owocowych aromatów z ubiegłego roku.
OdpowiedzUsuńRacja, samplery są nadal dosyć mało popularne, ale jako zamienniki wosków zawsze dobrze się sprawdzą. Ich zaletą też jest to, że często długo stoją na półkach te zapachy, które w wosku już od dawna są niedostępne :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam silver birch w postaci woski i na razie mi się do niego nie śpieszy ;))
OdpowiedzUsuńIriis, jak już wypróbujesz Silver Birch, koniecznie podziel się swoją opinią na temat tego zapachu :)
Usuń