Wybrałam
się ostatnio z przyjaciółką na Stare Miasto. Uznałyśmy, że
skoro jest ładna pogoda, to nie warto siedzieć w domu. Poszłyśmy
na kawę i przegadałyśmy chyba kilka ładnych godzin. Strasznie się
zasiedziałyśmy, więc postanowiłyśmy przejść.
Wszyscy
mieszkający w Warszawie albo choć raz będący na Nowym Świecie,
pewnie wiedzą, że przy rondzie De Gaulle'a znajduje się jeden ze
sklepów Empik - raj dla wszystkich "moli książkowych". Oczywiście
nie byłabym sobą gdybym do niego nie weszła i nie przewertowała
wszystkich półek :)
Gdy tak
przeglądałam różne pozycje z działu thriller/kryminał rzuciła
mi się w oczy nowa książka Stephena Kinga „ Pan Mercedes”. Nie
jestem wierną fanką Kinga, ale kilka jego pozycji już czytałam i
się nie rozczarowałam. Przeczytałam krótki opis o czym jest
książka i okazało się , że to debiut tego autora w powieści
detektywistycznej. Uznałam więc , że skoro jego powieści grozy
dobrze mi się czytało, to może ta też okaże się ciekawa :)
Kupiłam ją i gdy tylko miałam wolną chwilę zabrałam się za
czytanie.
Myślę że
Stephena Kinga nie trzeba przedstawiać, ale kilka słów o nim nie
zaszkodzi. King znany jest głównie z literatury grozy, jego
pierwszą powieścią była „Carrie”, ale zadebiutował zbiorem
opowiadań. Wiele z jego dzieł zyskało ekranizację filmowe, były
to np. wcześniej wspomniana „Carrie”, „Zielona Mila”,
„Lśnienie" czy „Skazani na Shawshank”. W jego powieściach
często ma się do czynienia z fantastyką. W „Panu Mercedesie” z
nią się jednak nie spotkamy.
Krótkie
wprowadzenie w fabułę. Akcja zaczyna się świtem na pustym
parkingu, na którym tłumy bezrobotnych czekają na otwarcie targów
pracy. Nagle w tłum wjeżdża rozpędzony mercedes tratując
niewinnych ludzi, pozostawiając po sobie rannych i zabitych. Zabójca
ucieka.
Kilka
miesięcy po tragedii poznajemy Billa Hodgesa, emerytowanego
detektywa, który bez pracy nie zauważa już pozytywów życia i
wciąż rozpamiętuje nierozwiązane sprawy. Dostaje wtedy list ,
który odmienia wszystko. Postanawia wyrwać się z marazmu, w który
popadł i rozwiązać swoją ostatnią sprawę.
Brady
Hartsfield, to natomiast niczym nie wyróżniający się mężczyzna,
umiejętnie maskujący swoją prawdziwą twarz. Zapałał miłością
do zabijania i nie zamierza poprzestać na jednej zbrodni.
Bill Hodges
wraz ze swoimi nietypowymi pomocnikami stara się za wszelką cenę
dopaść Pana Mercedesa i nie dopuścić by znowu ucierpieli niewinni
ludzie.
Dobrze, to
teraz pora na mój komentarz :)
Według mnie
King całkiem nieźle poradził sobie z nowym dla siebie gatunkiem.
Fabuła wciągająca, mimo że bardzo rozciągnięta, a w dodatku
ukazana na dwóch różnych płaszczyznach, Hodgesa i samego Pana
Mercedesa. Odbiorca od samego początku wie kto jest zabójcą.
Jednak nie odejmuje to powieści dreszczyku wyczekiwania czy
tajemnicy. Podczas czytania pomysły na zakończenie piętrzyły mi
się w głowie :) King tak zbudował napięcie, że czasem przerywał
akcję, by wrócić do
niej dopiero
w następnym rozdziale. To tak, jakby autor machał czytelnikowi
palcem przed nosem i mówił „o nie, jeszcze nie teraz” :P
Natomiast,
jeżeli chodzi o samych bohaterów , to pisarz pozwolił czytelnikowi
wkraść się w ich umysły, a przy tym ukazał ich w realny, nie
przerysowany sposób.
„Pan
Mercedes” to gra pomiędzy Billem Hodgesem a Brady'm Hartsfieldem,
pojedynek między dobrem a złem. Przekonajcie się o tym sami :)
Ja
zdecydowanie mogę przyznać tej książce 5/6 gwiazdek, nie
przeczytałam jej co prawda jednym tchem, ale nie byłam też w
stanie sobie odpuścić jej czytania. Musiałam się dowiedzieć, co będzie dalej.
Uważam tę książkową podróż za udaną i nie wiem , czy nie
skuszę się na następną tego typu pozycję Stephena Kinga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz