Kwietniowe słońce nieśmiało wyjrzało zza chmur. Jego delikatne promienie otuliły budzącą się zieleń. Zapowiadał się piękny dzień, więc nie tracąc czasu podniosłam się z łóżka. Jednak zanim ubrałam się i zaparzyłam poranną kawę, pogoda zmieniła się. Takie są uroki kwietnia - aura za oknem zmienia się w tempie błyskawicznym.
Już po kilku minutach niebo pełne było szarych, deszczowych chmur. Zrobiło się tak zimno i smutno. Postanowiłam poprawić sobie humor. Pierwsza myśl - czekolada. Ale jak dobrze wiadomo, na jednej kostce się nie skończy. Szukam więc dalej. Zupełnie przypadkiem wpadł mi w ręce wosk z kolekcji Q1 2014 - Pink Hibiscus. Nie zastanawiając się zbyt długo zapaliłam go.
Już po kilku minutach niebo pełne było szarych, deszczowych chmur. Zrobiło się tak zimno i smutno. Postanowiłam poprawić sobie humor. Pierwsza myśl - czekolada. Ale jak dobrze wiadomo, na jednej kostce się nie skończy. Szukam więc dalej. Zupełnie przypadkiem wpadł mi w ręce wosk z kolekcji Q1 2014 - Pink Hibiscus. Nie zastanawiając się zbyt długo zapaliłam go.
Na sucho zapach Pink Hibiscus wydał mi się bardzo przyjemny. Trochę kwiatów, nuty owoców - taka egzotyczna mieszanka idealna na pochmurny dzień. Zauroczona aromatem popełniłam jeden błąd - od razu zapaliłam cały wosk. Nie spodziewałam się, że zapach będzie aż tak intensywny.
Po dosłownie trzech minutach cały pokój wypełniony był aromatem, a zapach zaczął swoją wędrówkę po domu. Dotarł wszędzie, w każdym pomieszczeniu kwiatowe nuty były wyczuwalne. Intensywny, ale zarazem elegancki - taki jest właśnie hibiskus według Yankee Candle. Wydaje mi się, że czuję w nim również cytrynę i odrobinę wanilii. Całość stanowi kompozycję, która w niesamowity sposób pozwoli uciec od szarej rzeczywistości. Z całą pewnością aromat wosku jest bardzo podobny do naturalnego zapachu tego kwiatu. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ jest to moim zdaniem jeden z piękniejszych zapachów.
Jak wcześniej wspomniałam, zapaliłam cały wosk. Po rozpuszczeniu całości zapach stał się dla mnie zbyt intensywny. Nie był męczący, raczej drażniący. Jedyne co mogłam zrobić, to zgasić kominek i otworzyć okno. Mimo wietrzenia, zapach pozostał w pokoju. Oczywiście nie był już tak zdecydowany, jednak nadal mogłam się cieszyć jego aromatem.
Pink Hibiscus bardzo mnie zaskoczył. Dawno nie paliłam, tak intensywnego zapachu. Ale oczywiście wiem, że jest w tym trochę mojej winy - przeważnie w kominku palę wosk po kawałku. Dlatego też następnym razem również Pink Hibiscus podzielę na mniejsze części. Wydaje mi się, że latem ten zapach będzie u mnie częstym gościem.
Również mam go w swoich zbiorach, wydaje się bardzo ciekawy, na zimno przypomina trochę hibiskusa z owocowych herbatek... :) Nie pomyślałabym, że będzie aż tak intensywny.
OdpowiedzUsuńja palilam duza swieczke, i nie wydal mi sie taki intensywny. zobacze jeszcze z woskiem.
Usuńja również paliłam Pink Hibiscus w świecy i faktycznie w porównaniu do
Usuńwosku był bardzo subtelny.
też go mam zakupiłam ciekawa podobieństwa zapachu do owocu ponieważ kiedyś zdarzyło mi się go jeść. :)
OdpowiedzUsuń"jeść" ???
Usuńu mnie sie wlasnie pali :D
OdpowiedzUsuńja lubię takie mocne zapachy. ciekawa jestem jak się on u mnie spisze. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńladny opis :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń