Ja
i moja rodzina ze względu na to, że mieszkamy w dużym domu,
zazwyczaj wybieramy raczej mocne i dobrze wyczuwalne aromaty. Jednak
wiosną nie będziemy palić Cinnamon Stick albo Spiced Orange, bo
tak głębokie, ciepłe i korzenne aromaty zdecydowanie bardziej
pasują nam zimą.
Dlatego też na tę cieplejszą porę szukamy aromatów świeżych, ale z takimi nutami, które będą dobrze wyczuwalne w dużym pomieszczeniu. W związku z tym częściej sięgamy po Wedding Day, Madagascan Orchid, Peony czy French Lavender, które doskonale radzą sobie w wypełnianiu aromatem wnętrza naszego domu.
Dlatego też na tę cieplejszą porę szukamy aromatów świeżych, ale z takimi nutami, które będą dobrze wyczuwalne w dużym pomieszczeniu. W związku z tym częściej sięgamy po Wedding Day, Madagascan Orchid, Peony czy French Lavender, które doskonale radzą sobie w wypełnianiu aromatem wnętrza naszego domu.
Yankee
Candle co kwartał wprowadza nowe zapachy. Na każdą porę roku
przynajmniej cztery, a w międzyczasie wchodzą też mniejsze
kolekcje zapachowe. Najświeższe z nich zazwyczaj są te, które
pojawiają się na wiosnę z kolekcji Q1 lub Pure Essence. Z kolekcji
Q1 2016 zachwycił mnie Peony(klik), który okazał się niesamowicie
intensywny :D Natomiast z kolekcji Pure Essence zacierałam ręce na
White Tea, który już zanim się pojawił wywołał nie lada
zainteresowanie wśród „yankeemaniaków”.
Zanim
sama zdecydowałam się na White Tea, musiałam zrobić dokładny
wywiad z klientami, którzy już mieli okazję testować ten zapach.
Najbardziej chciałam się dowiedzieć, czy
aromat jest dobrze wyczuwalny. Muszę przyznać, że bardzo na to
liczyłam. Z różnych opinii wywnioskowałam, że raczej
dobrze spełnia się w swojej roli, nawet na większych
przestrzeniach. Dlatego też wosk trafił i do mojego kominka :)
Kompozycja
White Tea zbudowana jest na bazie paczuli, główną rolę w niej gra
biała herbata, a świeżego tchnienia dodaje cytryna.
Do
kominka włożyłam cały wosk, podpaliłam tea light i czekałam na
aromat. Pierwsze nuty wyczuwalne były bardzo szybko. Zapach unosił
się delikatnym ziołowo – cytrynowym aromatem, który skojarzył
mi się ze świeżo zmieloną kolendrą. Z początku White Tea nie
zachwycał intensywnością, ale im dłużej się palił, tym jego
kompozycja stawała się głębsza i nabierała więcej herbacianych
akcentów. Całą kompozycję White Tea wzbogaciła paczula, która
zamknęła ją przyjemnym ciepłem, jednocześnie nie odbierając jej
ziołowej lekkości.
Zapach
bardzo mi się spodobał, stanowił przyjemne zapachowe tło, a przy
drugim i trzecim odpaleniu nie stracił niczego ze swojej
intensywności. White Tea wkradło się w domowe zakamarki i nawet po
wygaszeniu podgrzewacza ujawniało swoją niedawną obecność.
Myślę,
że ten zapach jest dobrą wiosenną propozycją dla zwolenników
nieco mocniejszych aromatów, którzy tak, jak ja szukają
intensywności również w świeżych zapachach.
Mam
nadzieję, że tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się na White
Tea, zachęciłam choć odrobinę do sprawdzenia tego aromatu :)
Bardzo kusi, jestem maniaczką wszelkich herbacianych zapachów :)
OdpowiedzUsuńW takim razie szczerze polecam White Tea, bo to zdecydowanie "herbaciany" aromat :D
UsuńPrzy następnym zamówieniu kupię ten wosk :)
OdpowiedzUsuń