czwartek, 31 grudnia 2015
czwartek, 24 grudnia 2015
wtorek, 22 grudnia 2015
Mikołajkowe Spotkanie Blogerek
Jak
wcześniej już informowałyśmy, nie tak dawno, odbyło się
Mikołajkowe Spotkanie Blogerek w Białymstoku.
Spotkanie
zorganizowano w Odskocznia
Gastropub. Organizacją całego wydarzenia zajęły się
białostockie blogerki Emilia
oraz Asia.
Spotkanie
miało na celu wymienienie się nowinkami i poradami ze świata
kosmetyków, ale przede wszystkim zebranie karmy i koców dla
zwięrząt ze schroniska w Białymstoku. Z pierwszej ręki wiemy, że
udało się zebrać aż 200kg karmy dla zwierzaków i całą masę
zabawek i koców! W tym miejscu chciałabym zachęcić wszystkich do
udziału w takich akcjach i wspierania schronisk, szczególnie w
okresie zimowym.
Candle
Room objęło patronatem to spotkanie i przygotowało drobne upominki
dla blogerek, które mamy nadzieję uprzyjemnią im świąteczny czas
pięknymi zapachami :D Również niebawem na blogach dziewczyn
pojawią się wszystkie recenzje wybranych produktów, a my już dziś
gorąco zachęcamy do zapoznania się z nimi i śledzenia wszelkich
nowinek na blogach!!
Szczegółowe
relacje z wydarzenia znajdziecie na blogach dziewczyn: Emilia
, Asia
, Magda
, Magdalena
, Paula
, Kasia
, Martyna
, Ewa.
A
my przypominamy, że chętnie wspieramy wszelkie akcje charytatywne i
zapraszamy do współpracy :D
Piszcie do nas na pomoc@candleroom.pl lub na Facebook'u.
Home For The Holidays
Już
od jakiegoś czasu na półkach Candle Room goszczą zapachy
limitowane Yankee Candle spowadzone prosto z USA. Rozgościły się
już u nas takie zapachy, jak Oceanside, Golden Sands, Fresh Mint,
Juicy Watermelon czy Sunflower.
Na
święta, niczym cudowne "podchoinkowe" niespodzianki, zjechały do nas
Gingerbread i Home For The Holidays, które okraszone są pięknymi
świątecznymi etykietami :)
Oba
zapachy są cudowne! Gingerbread, to głębia piernikowo –
korzennej mocy, a Home For The Holidays, to piękny drzewny aromat z
cynamonowym akcentem... mmm... aż nabrałam ochoty na małe
ciasteczko :D
Zazwyczaj
nie decyduję się na duże świece, szczególnie limitowane, bo mają
nieco wyższą cenę niż duże świece z klasycznej kolekcji, ale
tym razem wprost nie mogłam się powstrzymać i skusiłam się na
duży słój Home For The Holidays.
Co
roku kupuję dużą lub średnią świecę Yankee Candle na Wigilię,
żeby wtedy ją odpalić i, by wszyscy mogli cieszyć się pięknym
zapachem. Tym razem nie mogłam się oprzeć i zapaliłam Home For
The Holidays już teraz. Zanim jednak przejdę do opisu zapachu
podczas palenia, kilka słów o moich odczuciach przy pierwszym
spotkaniu ze świecą.
Gdy
mój nos pierwszy raz miał okazję zaczerpnąć aromatu Home For The
Holidays, wyczułam delikatną żywiczną nutę z dodatkiem
goździków. Zapach wydał mi się średnio mocny, ale bardzo
trafiający w mój gust, więc bez wahania wybrałam go na mój
wigilijny aromat :D
Do
domu wróciłam późno i już nie odpalałam świecy, bo wiadomo, że
dużym słojom potrzeba odrobiny czasu, żeby się dobrze wypalały.
Tak czy inaczej swój pierwszy raz Home For The Holidays zaliczył
następnego dnia.
Postawiłam
słój na stoliku w salonie, podpaliłam knot, a żeby wosk szybciej
się wytapiał, nałożyłam na świecę illuma lid(bez którego
właściwie nie palę teraz żadnej świecy, bo inaczej źle się
wypalają) i czekałam aż zapach zacznie się rozprzestrzeniać.
Zapach
był wyczuwalny dosyć szybko, jednak z ocenianiem go wolałam
poczekać, aż dobrze się rozpali. I gdy już to nastąpiło, i wosk
był wypalony prawie na równo, poczułam pierwsze nuty zapachowe.
Najpierw uwolnił się mój ulubiony goździkowy zapach, który
mieszał się z pikanterią cynamonu, a gdzieś w oddali całą tę
kompozycję zamykał delikatny drzewny aromat. Goździki z cynamonem
są częstym połączeniem w tych bardziej świątecznych aromatach,
jednak w Home For The Holidays bynajmniej nie grają pierwszych
skrzypiec. Dzięki nieco cytrusowym nutom drzewa cedrowego cała
kompozycja nabiera delikatnie herbacianych nut, a co za tym idzie
zapach nie staje się za ciężki po długim paleniu.
W
kwestii intensywności mogę powiedzieć, że jest zadowalająca.
Zapach w dużym słoju zdecydowanie wystarcza na salon i wszystkie
przedpokoje w domu :P Dodatkowo jestem bardzo zadowolona z tej świecy
w kwestii technicznej, mianowicie, wosk idealnie się wypala za
każdym razem, gdy odpalam zapach. Nie robi się żaden tunel, a knot
nie kopci.
Jeżeli
wcześniej sięgaliście po takie zapachy, jak Home Sweet Home,
Cinnamon Stick, Sparkling Cinnamon czy Cosy By The Fire, to Home For The
Holidyas też przypadnie Wam do gustu.
Zdecydowaliście
się na jakiś zapach z kolekcji limitowanych?
piątek, 11 grudnia 2015
Zapachy grudnia :)
Początek
grudnia, to ostatni przystanek przed świętami! To również ostatni
moment, aby zaopatrzyć się w niepowtarzalne prezenty dla
najbliższych. W tym celu najlepiej zajrzeć do Candle Room, bo przez
cały miesiąc dostępne będą dwa zapachy w promocyjnych cenach.
Ponadto znajdziecie u nas ciekawe dodatki do świec w świątecznej
oprawie i nie tylko...
A
tymi dwoma zapachami, które cały grudzień będą w nieco
korzystniejszych cenach, to Season Of Peace i Icicles.
Pierwszy
z tych zapachów czyli Season Of Peace, pomoże ukoić skołatane
świąteczną gorączką nerwy. Cytrusowy aromat bergamotki ze
świeżością mięty pieprzowej, pikanterią paczuli i kojącym
aromatem drzewa cedrowego, sprawią, że każda kolejna chwila
wypełniona tym zapachem da Wam wytchnienie.
Season
Of Peace na pewno spodoba się miłośnikom delikatnych i świeżych
aromatów.
Icicles,
drugi z grudniowych zapachów, to aromat zmrożonych zimowym
podmuchem gałęzi sosny z delikatną cynamonową posypką :)
Powinien trafić do serc fanów takich zapachów, jak Silver Birch,
Christmas Garland czy Sparkling Snow oraz do miłośników wszelkich
drzewnych nut.
Planujecie
w tym roku zapachowe upominki dla rodziny, czy może sami skusicie
się na grudniowe aromaty?
wtorek, 8 grudnia 2015
Winter Glow
Święta
zbliżają się wielkimi krokami. Zewsząd krzyczą witryny sklepowe
z pięknymi i roziskrzonymi wystawami. Dookoła piękne migoczące
dekoracje i oczywiście reklamy w telewizji i nie tylko.
Wszystkie te elementy mają wprowadzić świąteczny nastrój i pewnie większości się on udziela, a ja jednak od jakiegoś czasu nie mogę wprowadzić się w ten Bożonarodzeniowy klimat. Tak naprawdę czuję „świąteczną moc” dopiero w Wigilię. Tak mi się zdaje, że im starsza jestem tym mniej nastraja mnie ta cała, można powiedzieć, „komercyjna” część świąt, a bardziej spędzanie czasu z rodziną. Niekończące się rozmowy, śmiechy i napełnione masą jedzenia brzuchy, to jest to, co sprawia mi coraz większą radość.
Wszystkie te elementy mają wprowadzić świąteczny nastrój i pewnie większości się on udziela, a ja jednak od jakiegoś czasu nie mogę wprowadzić się w ten Bożonarodzeniowy klimat. Tak naprawdę czuję „świąteczną moc” dopiero w Wigilię. Tak mi się zdaje, że im starsza jestem tym mniej nastraja mnie ta cała, można powiedzieć, „komercyjna” część świąt, a bardziej spędzanie czasu z rodziną. Niekończące się rozmowy, śmiechy i napełnione masą jedzenia brzuchy, to jest to, co sprawia mi coraz większą radość.
W
tym roku jednak postanowiłam przeciwdziałać mojemu nastrojowi i
zdecydowałam się, wcześniej niż w Wigilię, palić zapachy zimowo
– świąteczne. Wybrałam Winter Glow, który jako drugi z kolekcji
Q4 2015 trafił do mojego kominka.
Gdy
wąchałam wosk za pierwszym razem, nie zachwycił mnie ani
intensywnością, ani też zapachem, a spodziewałam się, że
zestawienie świerku z bursztynem bardzo przypadnie mi do gustu. To,
co wyczułam, to bardzo świeże i odrobinę słodkie nuty. Nie
zdecydowałam się na wosk od razu, bo po prostu nie byłam
przekonana. Zmieniłam zdanie dopiero po kilku dniach, gdy powąchałam
wosku drugi raz. Okazał się wtedy bardzo ciekawy. Niósł ze sobą
zapach dopiero co wniesionej do domu z chłodnego dworu choinki. Nie
wiem dlaczego tak się stało i co miało na to wpływ, ale po drugim
podejściu Winter Glow bardzo mi się spodobał :) Dlatego też, gdy
miałam wolną chwilę postanowiłam go odpalić i sprawdzić, czy
rzeczywiście wniesie do domu zimowy podmuch świąt.
Kominek
ustawiłam nad kominkiem :P, włożyłam wosk i podpaliłam tea
light. Zapach ze względu na to, że jest dosyć delikatny
potrzebował odrobiny czasu by się uwolnić. Dobrze wyczuwalny
zaczął być dopiero, gdy wosk całkowicie się rozpuścił.
Wtedy
uniósł się w domu przyjemną świeżą nutą. Pierwsze akcenty
jakie uwolnił, to lekki i bardzo naturalny aromat igiełek
świerkowych, a im głębszy stawał się zapach tym silniej
wyczuwałam w nim słodki i delikatnie dymny bursztyn. Gdy te
składniki dobrze się ze sobą zmieszały Winter Glow nabrał nieco
perfumowych i bardzo subtelnych nut. Wniósł do pomieszczenia świeży
aromat lasu przełamany żywicznym ciepłem. Tak, zdecydowanie
pobudził we mnie świąteczne emocje :D
Jak
na pokój tak do 60m kw Winter Glow całkiem nieźle dawał sobie
radę, jednak nie był stale wyczuwalny, a tylko przy
przemieszczających się prądach powietrza :)
Polecam
go raczej do średniej wielkości pomieszczeń, myślę że tak do
30m kw, bo w większych po prostu ginie i nie jest w stanie w pełni
pokazać swojego pięknego zapachu.
Myślę,
że ten zimowo – leśny zapach przypadnie do gustu miłośnikom
Silver Birch, Seasone Of Peace, Angles Wings, Sparkling Snow czy
nawet Honey Glow :D
Testowaliście
już Winter Glow? Jakie wrażenia?
czwartek, 3 grudnia 2015
Spotkanie blogerek w Białymstoku :)
Candle Room zawsze chętnie wspiera
wszelkie inicjatywy, którym przyświeca szczytny cel, dlatego też
postanowiliśmy objąć patronatem organizowane w Białymstoku
spotkanie blogerek.
Jego celem poza prezentowaniem produktów
kosmetycznych i dzieleniem się opiniami na ich temat, będzie
również zbiórka karmy i koców dla zwierząt ze schroniska w
Białymstoku
(https://web.facebook.com/Schronisko-dla-zwierz%C4%85t-w-Bia%C5%82ymstoku-567903586587325/?fref=ts&__mref=message_bubble).
Bardzo się cieszymy, że organizatorki
tego spotkania, autorki blogów http://kobiecosci.blogspot.com/
oraz http://joannanienaltowska.blogspot.com/,
zaangażowały nas w tę akcję, ponieważ każda pomoc udzielona
zwierzętom, szczególnie w porze zimowej jest wskazana :D
Spotkanie odbędzie się w Białymstoku
już w tę sobotę (05.12.2015) :)
Gorąco wszystkich zachęcamy do
wspierania podobnych akcji i zapraszamy do współpracy!!!
piątek, 27 listopada 2015
środa, 25 listopada 2015
Berry Trifle - Q4 2015
W
tym roku już pod koniec października na sklepowych półkach pojawiła się kolekcja Q4 2015 Baby It's Fun Outside :)
Bardzo
mnie to cieszy, ponieważ zimowe zapachy zawsze najbardziej
mnie przyciągają. Uwielbiam leśne i te nieco cieplejsze
pomarańczowo – goździkowe aromaty. I właśnie nie wiedzieć
czemu jako pierwszy z kolekcji Q4 testowałam Berry Trifle, czyli
połączenie cierpkości owoców jagodowych z wanilią :P Już z
samego opisu można stwierdzić, że zapach należy raczej do tych
słodkich z lekką nutą ciasteczka, czyli też do tych, których nie
jestem wielką fanką.
Pierwsze
moje wrażenia względem tego zapachu były pozytywne. Berry
Trifle, chociaż należy do „ciasteczkowych” aromatów, ma w
sobie coś owocowo – przyjemnego. Ja po pierwszym powąchaniu
wyczułam w nim oczywiście wanilię, jednak nie była ona bardzo intensywna, natomiast wyraźnie czułam nuty malinowo-jagodowe
Po
testach „na sucho” przyszła pora na „próbę ognia” :P.
Odpakowałam wosk z folii, i w całości włożyłam do kominka.
Podpaliłam tea light i pozwoliłam aromatowi powoli się uwalniać.
Po niezbyt długim czasie aromat stał się wyczuwalny. Już na
początku zdziwiło mnie to, że jako pierwsze wyczułam właśnie
owoce, nadal czułam malinę, jednak tym razem towarzyszył jej
bardziej porzeczkowy aromat. Było w tym więcej kwaskowatości niż
słodyczy, być może stąd moje odczucia. Tak jak już wspomniałam na początku palenia czułam tylko wyraźną nutę owoców, dopiero po jakichś 10 minutach
nieśmiało dołączyła do nich wanilia. Bardzo mnie to zaskoczyło,
że aż tak późno, bo wanilia należy raczej do dominujących
aromatów. W dodatku nawet, jak już była wyczuwalna, to nie
ustępowała miejsca cierpkości i kwaskowatości owoców. Tliła się
tylko gdzieś w oddali, ale przyznaje, że nadała całej kompozycji
przyjemnej słodyczy.
Całe
to zestawienie zapachowe jest ładne i przy paleniu dużo mniej
„ciasteczkowe”, a bardziej jogurtowo – śmietankowe.
Berry
Trifle uwolnił swój zapach w całkiem zadowalającym tempie i
również satysfakcjonująca okazała się jego intensywność.
Cierpki aromat owoców i słodycz wanilii wędrowały sobie spokojnie
po całym pokoju i przespacerowały się też po przedpokoju. Tak,
więc uważam, że zasięg Berry Trifle jest wystarczający :)
To
połączenie zapachowe nie jest według mnie czymś zaskakującym i
nie należy może do moich ulubionych, ale myślę, że znajdzie
wielu zwolenników wśród fanów Yankee Candle. Jeżeli przypadły
Wam do gustu takie zapachy, jak Blueberry Scone, Berrylicious, French
Vanilla czy Summer Scoop to ten zapach również powinniście wypróbować
:D
czwartek, 19 listopada 2015
Procado - Opium
Czerwień,
brąz i żółć... Promienie słońca przedzierające się przez
gałęzie drzew. Unoszący
się w powietrzu zapach drewna i ziemi. Ach, tak...jeszcze niedawno
można było cieszyć się taką aurą. Teraz jedyne co nas wita za
oknem to mgła, deszcz albo sterta mokrych liści na ziemi. No cóż,
nic nie trwa wiecznie, ale mimo tych szybkich zmian jesień to nadal
moja ulubiona pora roku. Pobudza we mnie całą masę dobrej energii
:) Dlatego też, optymistycznie nastrojona postanowiłam spędzić
trochę czasu pod kocem w towarzystwie dobrej książki, pełnego
kubka gorącej czekolady i oczywiście jakiegoś przyjemnego zapachu.
Odkąd zaprzyjaźniłam się z woskami zapachowymi, nie wyobrażam
sobie chwili dla siebie z książką bez odpowiedniego aromatycznego
„umilacza” :)
Tym
razem jednak nie sięgnęłam po woski Yankee Candle, a zdecydowałam
się na jeden z zapachów marki Procado. W ręce wpadł mi wosk o
tajemniczej nazwie Opium.
Otóż
opium, to substancja pozyskiwana z maku lekarskiego w postaci
wysuszonego soku mlecznego. Substancja ta zawiera w sobie między
innymi morfinę i kodeinę czyli silne substancje znieczulające i
przeciwbólowe. Opium było bardzo popularne w XIX wieku w Wielkiej
Brytanii i USA, jednak większości kojarzy się ono głównie z
odległymi Chinami.
Opium
najintensywniej pachnie podczas dymienia i wtedy działa prawie jak
kadzidło, tyle tylko, że w dużym stężeniu może wpływać
również odurzająco. No cóż ja nie planowałam się odurzać, a
tylko nieco ogrzać, ale aromat wydał mi się na tyle ciepły, że
postanowiłam zaryzykować :P
Tak,
jak w przypadku wosku Procado Kwiat Wiśni, również Opium nie
miałam w całości, tylko mały kawałek. Jednak tak, jak
przekonałam się z Wiśnią, w odniesieniu do tych wosków sprawdza
się stwierdzenie, że „wielkość nie ma znaczenia” :)
Włożyłam
więc malutki wosk do miseczki i zapaliłam podgrzewacz. Wosk dzięki
swojej lekkie konsystencji prawie od razu zaczął się rozpuszczać
i wydzielać przyjemny aromat.
Uwolnił
się delikatną kadzidlaną nutą, do której po chwili dołączył
kwiatowy aromat. Skojarzył mi się on z goździkami(kwiatami),
jednak podejrzewam, że za takie wrażenie bardziej odpowiada jaśmin,
który jest w składzie zapachu Opium. Te dwie nuty mieszały się ze
sobą jakiś czas, aż w końcu dołączył do nich ciepły, ale
subtelny aromat paczuli.
Cała
kompozycja stała się zmysłowa i miałam wrażenie jakby skrywała
w sobie jakąś tajemnicę :)
Zapach
niósł się bardzo przyjemną falą po całym domu. Był dobrze
wyczuwalny w salonie, ale jego lekki powiew było czuć również w
innych zakątkach domu. Opium to zapach bardzo obecny, ale
zdecydowanie nie bardzo przytłaczający. Sprawił, że w domu zrobił
się bardzo ciepły klimat, a co najważniejsze spodobał się całej
mojej rodzinie. Coś tak podejrzewam, że będę musiała zaopatrzyć
się w spory zapas tego wosku.
Opium,
to kolejne zestawienie zapachowe, którego odpowiednika nijak szukać
w aromatach Yankee Candle. To kompozycja, która bardziej przypomina
aromaty kadzidlane, dlatego wydaje mi się, że znajdzie fanów wśród
zwolenników właśnie wszelkiego rodzaju kadzidełek. Ja jestem
całkowicie przekonana do Opium i bardzo mnie ciekawi, jak pachnie
prawdziwe opium i, czy jest choć trochę zbliżone do aromatu wosku.
Jeżeli tak, to chętnie paliłabym je codziennie :D
czwartek, 5 listopada 2015
Pachnący listopad :)
Do Candle Room już zawitały pierwsze zwiastuny zimy w postaci listopadowego zapachu miesiąca. Są to dwa zapachy: Christmas Garland, który pojawił się na liście Yankee Candle w zeszłym roku na zimę oraz obecny już od dawna i przez wielu bardzo lubiany Cranberry Ice.
Pierwszy z tych zapachów czyli Christmas Garland, to niezwykle świeży aromat sosnowych gałązek delikatnie wzbogacony o nuty kwaśnej i cierpkiej żurawiny.
Powinien zagościć na półkach wszystkich fanów Icicles, Silver Birch, Seasone Of Peace czy Sparkling Snow.
Druga propozycja Yankee na listopad, to Cranberry Ice, który w zeszłym roku w listopadzie również piastował to stanowisko, co chyba w sposób oczywisty obrazuje, jak bardzo lubiany jest wśród "świeczkomaniaków". A zapach jaki ze sobą niesie, to powiew słodkiej żurawiny schowanej pod śnieżną pierzynką :)
Cranberry Ice będzie idealny dla fanów Cranberry Twist, Black Cherry czy lubianego Mandarin Cranberry.
Czy któryś z tych zapachów macie już w kolekcji, czy może nadal czeka na swoje miejsce w Waszym zapachowym świecie? :D
poniedziałek, 2 listopada 2015
Zapach Miesiąca w pierwszej połowie 2016 roku
Styczeń: Fluffy Towels i Champaca Blossom
Fluffy Towels - niesamowicie świeży zapach dopiero co wypranych ręczników, zdjętych ze sznurka, uzupełniony o nuty lawendy, cytryny, jabłka i lilii. Żaden inny zapach nie nadaje powietrzu tak niesamowitej czystości.
Champaca Blossom - łagodny i ciepły zapach magnolii przypominający o wiosennych wyprawach do ogrodu botanicznego.
Luty: Lake Sunset i Pink Hibiscus
Lake Sunset - pudrowe połączenie kwiatów, ananasa i drewna, które wraz z zapachem ozonu, pozwalają odprężyć się po ciężkim dniu.
Pink Hibiscus - delikatny cytrusowy aromat rozkwitających w słoneczne dni tropikalnych kwiatów hibiskusa.
Marzec: Pink Grapefruit i A Child's Wish
Pink Grapefruit - prawdziwa pełnia aromatu soczystego różowego grejpfruta.
A Child's Wish - delikatny powiew wiosennego wiatru, niosącego zapach świeżej trawy i polnych kwiatów podszytych odrobiną ciepła, które sprawią, że poczujesz się, jak podczas zabaw w ogrodzie pełnym nieznanych aromatów.
Kwiecień: Sicilian Lemon i Serengeti Sunset
Sicilian Lemon - aromat energetycznej, sycylijskiej cytryny z nutą słodyczy
Serengeti Sunset - w Narodowym Parku Serengeti zachód słońca, to nie tylko gra kolorów, ale również zapachów. Połączenie aromatu egzotycznych owoców, cytrusowych nut, kwiatów lotosu oraz bursztynu.
Maj: Honey Blossom i Pink Dragon Fruit
Honey Blossom - zapach poranego spaceru przez łąkę pełną letnich kwiatów do pasieki otulonej aromatem piżma miodowego i świeżego drewna.
Pink Dragon Fruit - soczysty i słodki aromat egzotycznych owoców czerwonej pitaji, której kwiaty rozkwitają jedynie nocą.
Czerwiec: Pineapple Cilantro i Turquoise Sky
Pineapple Cilantro - wybierz się w podróż na tropikalną wyspę pełną dojrzewających w słońcu soczystych ananasów, muśniętych świeżością kolendry i słodyczą kokosów.
Turquoise Sky - powiew czystego powietrza znad oceanu, łączącego w sobie aromaty bujnych zielonych traw i ciepłego piżma, sprawi że uniesiesz się i sięgniesz chmur wędrujących po turkusowym niebie.
środa, 28 października 2015
Gingerbread Maple
Gdy
na dworze pogoda już nie zachęca do długich spacerów, to nabieram
ogromnej ochoty na różnego rodzaju zajęcia domowe. Moim ulubionym
jest przemeblowywanie całego pokoju, co ostatecznie i tak kończy
się w ten sam sposób – wielki bałagan, a meble nadal w tym samym
miejscu :D I gdy już brak mi weny do reorganizowania mojej
przestrzeni, zabieram się do kuchennych eksperymentów.
Uwielbiam
gotować i używać do tego całej masy pięknie pachnących przypraw
i mam ich w kuchni tyle, że aż półka się pod nimi ugina. Właśnie
te pachnące przyprawy zachęciły mnie do kolejnego zapachowego
spotkania z kolekcją Sweet Treats.
Aromaty
cynamonu i imbiru skierowały moje myśli w stronę zapachu
Gingerbread Maple, który po pierwszym powąchaniu tak mi się
spodobał, że już nie mogłam się doczekać aż go przetestuję.
Według
producenta Gingerbread Maple, to aromat piernika z dodatkiem
słodkiego kremu klonowego. Mnie natomiast przy pierwszej próbie
zapachu w słoju wydał się mało piernikowy za to pełen
aromatycznych korzennych przypraw, w których ja wyczułam imbir i
chyba nieco kardamonu być może nawet odrobinę cynamonu. Muszę
przyznać, że od razu mnie urzekł ten zapach. Dlatego też w wolnej
chwili odpaliłam go w kominku.
Po
dosłownie chwili Gingerbread Maple rozniósł się przyjemnym
ciepłym aromatem. Od razu wyczułam w nim nieco cynamonowo –
imbirową nutę. Zapach jest bardzo korzenny, zdecydowanie odpowiedni
na te już chłodniejsze dni. Przypomina mi pierniczki, którymi
niedawno częstowała mnie moja przyjaciółka. Były bardzo smaczne,
a ponieważ sama je wypiekała, to gdy tylko weszło się do niej do
domu, od razu wyczuwało się różne smakowitości piekarnicze :D
Gingerbread Maple ma korzenny i nieco słodki zapach. Z całą
pewnością bardzo smaczny ;P
Wosk
paliłam w dużym pokoju i pachniał bardzo intensywnie, ale nie był
ciężki, jednak to już jest kwestia gustu, bo ja uwielbiam korzenne
i ciepłe aromaty, więc dla fanów tych lżejszych może być za
mocny. Tak czy inaczej polecam go wszelkim „łasuchom” zapachowym
i miłośnikom aromatów piernikowych, imbirowych i cynamonowych.
Jeżeli chodzi o Yankee Candle, to Gingerbread na pewno spodoba się
tym, którzy sięgnęli wcześniej po Christmas Memorise, Ginger Dusk
czy Tarte Tatin.
Kolekcja
Sweet Treats chyba przypadnie mi do gustu w całości, jednak jeszcze
przede mną Vanilla Bourbon, po której nie wiem czego się
spodziewać.
A,
czy Wy już mieliście do czynienia z tą smakowitą kolekcją?
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Możemy na chwilę zniknąć z bloga… ale od świec uciec się nie da
Czasem robimy sobie przerwę od pisania, ale świecami żyjemy cały czas. W Candle Room świece to nasza codzienna magia—zapachy, światło i mał...
